sobota, 29 sierpnia 2015

Ważne!

Chciałybyśmy bardzo przeprosić za to, że dawno nie było już nowego rozdziału i nic nie pojawiło się na naszym blogu. Spowodowane jest to naszymi ciągłymi wyjazdami w te wakacje oraz małą ilością wolnego czasu na pisanie. Niedługo już wszystko powinno wrócić do normy i nowy rozdział powinien pojawić się w granicach 10 września. Tym samym chciałyśmy bardzo gorąco wszystkim podziękować za 1,000 wyświetleń na blogu. W tym momencie ta liczba wzrosła już do 1,500 ale nie miałyśmy jeszcze okazji podziękować za okrągły tysiąc. Dużo dla nas znaczy ta liczba i cieszymy się, że została ona nabita. 
Jeszcze raz dziękujemy i przepraszamy za nieobecność ♥! 



niedziela, 9 sierpnia 2015

Chapter 5

*** Oczami Nialla ***

- Bo to była ona - powiedziałem niepewnie szepcząc, lecz od razu chciałem cofnąć te słowa.
- Co ? - Harry zmarszczył brwi i niepewnie na mnie spojrzał. Zdaje się, że nie usłyszał mojej ostatniej wypowiedzi. Na szczęście.
 - Po prostu... Ona... Bardzo mi ją przypomina - powiedziałem jąkając się. Próbowałem wybrnąć z tego co zacząłem mówić i chyba mi się to udało, ponieważ loczek spojrzał na mnie pewniej i zaczął mówić.
- Mówiłeś, że to zakończony rozdział i nie chcesz już o tym rozmawiać. Zresztą nie wiem jakie musielibyście mieć szczęście, żeby się znowu spotkać. - "Oj chyba mamy" pomyślałem, po czym głośno westchnąłem.
- Chyba masz rację - stwierdziłem podnosząc wzrok na bruneta. 
- Ja zawsze ją mam - uśmiechnął się cwaniacko, ale jego radość szybko zamieniła się w smutek i przygnębienie.
- Ej co jest ? - zapytałem widząc stan w jaki jest Hazza.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedział niepewnie siadając na kanapie. Na jego słowa zamarłem. Nigdy nie widziałem go takiego i nie wiedziałem czego mogłem się spodziewać. - Parę dni temu, zanim jeszcze ty przyleciałeś byłem w barze z Louis'em - zaczął powoli - Wypiliśmy już trochę kiedy on złożył mi pewnego rodzaju propozycje. Chodziło o to, żebym zranił jedną dziewczynę w szkole. Twierdził, że nie jest w moim typie i nic się nie stanie. Nie wiedząc za bardzo co robię, zgodziłem się. Szybko jednak tego żałowałem. Tą dziewczyną okazała się właśnie Carrie. Byłem u Louis'a. Próbowałem to odkręcić lecz na marne. Zagroził, że jeśli się wycofam to moje dawne, nieprzyjemne sprawy wyjdą na jaw. Ja naprawdę nie wiem co mam robić Niall. Nie mogę jej zranić. Po prostu nie umiem. Ale z drugiej strony jeśli moja mała "wpadka" wyjdzie na jaw to jestem skończony. - przy wypowiadaniu ostatnich słów w jego oczach zaczęła zbierać się słona ciecz. Wiedziałem, że nie lubił okazywać swoich uczuć, a tym bardziej jeśli ktoś widział, że płacze. Szybko schował twarz w rękach i udawał, że nic się nie stało.                  


- Jak ty mogłeś się zgodzić na coś takiego ? - zapytałem. Cały czas byłem w szoku po tym co usłyszałem. Zwłaszcza, że chodziło o Carrie. Nie odpowiedział. Widziałem, że go to boli. W pokoju nastała niezręczna cisza, którą jak najszybciej przerwałem. - Zresztą nie ważne. Nie powiedział ci dlaczego nie możesz się wycofać ? -Styles znowu nie odpowiedział tylko kiwnął przecząco głową. Ciężko opadłem na kanapę i próbowałem wymyślić coś co by mu pomogło. Na marne.            
- Zróbmy tak. - zacząłem patrząc na chłopaka. - Idź do siebie, a ja zrobię to samo. Prześpimy się z tym i coś wykombinujemy. W takim stanie nie da się myśleć racjonalnie.
- Chyba masz rację. - powiedział wstając z kanapy i ruszył schodami do swojego pokoju. W połowie drogi jednak stanął i odwrócił się w moją stronę 
- Dziękuję - powiedział przy czym lekko się uśmiechnął.
- Nie ma za co - odpowiedziałem także się uśmiechając. Brunet z powrotem ruszył do swojego pokoju, a ja nie czekałem długo i poszedłem w jego ślady. Chwilę później stałem już w swojej sypialni. Zamknąłem za sobą drzwi i udałem się w kierunku łazienki. Wszedłem pod prysznic i szybko umyłem się ciepłymi strumieniami wody, które oblewały moje ciało. Kiedy skończyłem, wyszedłem i szybko ubrałem luźne spodenki do spania. Gdy wróciłem do pokoju od razu rzuciłem się  na łóżko i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem. 


 *** Oczami Carrie ***

Z krainy snów wyrwał mnie dźwięk mojego budzika, którego tak bardzo nienawidziłam. Był dopiero początek roku, a ja już byłam  znudzona wstawaniem rano. Ociężale ruszyłam w stronę łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Nadal zaspana wróciłam do pokoju i włożyłam wcześniej przygotowane ubrania, które leżały na moim łóżku. Spakowałam jeszcze książki do torby i zeszłam na dół.  W kuchni zastałam mamę, która szykowała śniadanie dla nas. 
- Hej kochanie. Wyspana ? - zapytała wesoło rodzicielka
- Nie - odpowiedziałam krótko i położyłam głowę na blacie, przy którym siedziałam. Mama podstawiła mi talerz z kanapki i herbatę. Nawet nie drgnęłam na ten gest. Chwilę później usłyszałam powolne schodzenie po schodach. Moim oczom ukazał się Austin. Jego włosy były rozczochrane i każdy sterczał w inną stronę. Ubrany był w piżamę. Zdziwił mnie ten widok, bo myślałam, że idzie dzisiaj do pracy. Chwilę później wróciłam do mojej poprzedniej pozycji. Jedyne na co miałam ochotę to sen. 
- Cześć wszystkim - zawołał radośnie.
- Cześć skarbie - odpowiedziała mu mama z uśmiechem na twarzy.
Ja nie powiedziałam nic i nawet nie drgnęłam. Nagle poczułam czyjeś ręce na moim ciele. Tak, to był Austin. Zakradł się do mnie i wbił palce w moje boki, w wyniku czego spadłam z krzesła. Oboje zaczęli się ze mnie śmiać, a ja zrobiłam obrażoną minę.
- To nie było śmieszne - oburzyłam się krzyżując ręce na klatce piersiowej. 
- Nie śpij bo cię okradną - powiedział wesoły blondyn i podał mi rękę żebym wstała. Przymknęłam oczy i zgromiłam go wzrokiem. Złapałam za jego rękę i chwilę potem stałam już na nogach. 
- A ty nie powinieneś być w pracy ? - zapytałam patrząc na zegarek
- Dzisiaj mam wolne - odpowiedział pełen dumy.
- Zazdroszczę.
- Podwieźć cię do szkoły ? 
- Nie dzięki. Przejdę się, bo mam jeszcze trochę czasu, więc zdążę. 
- Nie ma sprawy - mówiąc wziął kanapkę i ruszył w stronę salonu. 
- Ja się już zbieram - rzuciłam do mamy i zgarnęłam moją torebkę z krzesła. 
- Już ? Nawet nic nie zjadłaś - zdziwiła się rodzicielka 
- Wezmę na wynos - zaśmiałam się i chwyciłam jedzenie z talerza - Pa mamo, pa Austin - zawołałam wychodząc z domu, na co oboje odpowiedzieli mi chórem na pożegnanie. Od razu sięgnęłam do torebki po moje słuchawki, które chwilę potem miałam już podpięte do telefonu. Włączyłam pierwszą piosnkę z mojej playlisty i ruszyłam w stronę szkoły. Napawałam się słońcem, które cały czas ogrzewało moją twarz. Mimo, że mieliśmy już początek września nadal było ciepło. Pogoda w tym roku naprawdę nas rozpieszczała. Wsłuchałam się w piosenkę, która leciała ze słuchawek i w jej rytm się poruszałam. Zanim się obejrzałam, byłam już pod szkołą. Wyłączyłam muzykę i przekroczyłam próg budynku. Przeszłam przez długi korytarz, udając się do mojej szafki. Schowałam w niej nie potrzebne mi rzeczy, a wyciągnęłam tylko książki na następną lekcję. 
- Hej - usłyszałam męski głos kiedy zamykałam drzwiczki. Moim oczom ukazał się wysoki, kręcony brunet. Tak dobrze myślicie. To był właśnie Harry. Po moim ostatnim wybuchu złości u mnie w domu, nie kontaktowałam się z nim i chciałam, żeby tak zostało. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc rzuciłam krótkie "cześć" i kierowałam się w stronę sali. Chłopak nie czekał i ruszył w moją stronę łapiąc mnie za rękę w taki sposób, że momentalnie stałam przodem do niego.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał nadal nie puszczając mojej ręki.
- Nie mamy o czym - odpowiedziałam oschle i chciałam wrócić do tego, co zamierzałam zrobić, ale loczek zagrodził mi drogę.
- Właśnie, że mamy. Nie wiem dlaczego się tak wkurzyłaś wtedy, ale naprawdę nie chciałem nic zrobić, a tym bardziej powiedzieć coś co by cię uraziło. Nie rozumiem twojego zachowania - spojrzał na mnie smutnymi oczami i wtedy się ugięłam. Nie wiem dlaczego on aż tak na mnie działa. Może to przez te jego zielone oczy, w których zatapiała się niejedna laska i oddała by wszystko żeby znaleźć się na moim miejscu... Stop! Nie mogę tak myśleć o chłopaku, którego niedawno poznałam i praktycznie w ogóle nie znam 
- Masz rację. Nie powinnam się tak unosić. Przepraszam - mówiąc to spuściłam głowę na podłogę. Szybko jednak poczułam miękkie dłonie na moim podbródku. Brunet chwycił go i tym samym zmusił mnie, żebym na niego spojrzała.
- Nie ma za co, Jones - powiedział z uśmiechem na twarzy. Zawsze kiedy mówił do mnie po nazwisku, lecz w pieszczotliwy sposób, czułam stado motyli w moim brzuchu. To było dziwne, nawet bardzo. Na słowa chłopaka, także się zaśmiałam i uderzyłam go lekko w ramie. W tym samym momencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka. 
- Powinniśmy już iść.                        

- Tak, chodźmy - odpowiedział chłopak i położył swoją rękę na dole moich pleców. Opuścił ją dopiero w momencie, w którym weszliśmy do sali. Każde z nas zajęło swoją ławkę. Ja usiadłam w ostatniej przy oknie wraz z Alice, a Harry z Niallem, który już dzisiaj przyszedł do szkoły. Chwilę później do sali wszedł nauczyciel. Jednak nie był on sam. Za nim wkroczył wysoki czarnowłosy mulat. Ubrany był w białą, luźną koszulkę, na której włożona była jasna, dżinsowa kurtka. Do tego miał ciemne spodnie i białe buty do kostki. Wszystkim dziewczynom na jego widok opadła szczęka. Mnie i Alice także. 
- Kochani - zaczął nauczyciel, przywołując wszystkich na ziemię - to jest Zayn Malik. Od dzisiaj będzie w waszej klasie - powiedział, a mulat udał się do ławki obok mnie. Siadając spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Na ten gest moje policzki oblał rumieniec. Zapewne zobaczył to Harry bo popatrzył na niego z taką miną, jakby chciał go co najmniej zabić. Reszta część lekcji zleciała mi na gadaniu z Alice. Nim się obejrzałyśmy zadzwonił dzwonek i obie udałyśmy się w kierunku naszej ulubionej ławki przed szkołą. Po drodze zauważyłyśmy lekko wkurzonego chłopaka, który otoczony był przez Paris i jej przyjaciółki. No tak, cóż się dziwić. Jest nowy, a w dodatku przystojny. Paris zawsze startowała do starszych, ale jak teraz sama jest w ostatniej klasie, to szuka nowych ofiar, a Malik jest po prostu idealny. Zaśmiałyśmy się z Al na ten widok i dalej szłyśmy przed siebie. Gdy Zayn nas zobaczył, szybko odtrącił od siebie trzy przyjaciółki i podszedł do nas.
- Hej dziewczyny. Macie ochotę wpaść do mnie w sobotę na imprezę ? - mówił, cały czas patrząc się głęboko w moje oczy - Wiecie, jestem tu nowy, więc pomyślałem, że to dobry pomysł.
- Jasne - zawołała uradowana Alice.
- Super. W takim razie widzimy się w sobotę. Adres podam wam dzień wcześniej - puścił do nas oczko i odszedł w kierunku przeciwnym do nas. 
- No to w ten weekend imprezujemy - rzuciła moja przyjaciółka i złapała mnie pod rękę. Wyszłyśmy przed szkołę i przez resztę przerwy rozmawiałyśmy o imprezie, która czekała nas w tym tygodniu. Zastanawiałyśmy się w co się ubierzemy, kto przyjdzie i jak to wszystko będzie wyglądało. 


***

- Już nie lubię tego całego Zayna - odparł oschle Harry podczas przerwy obiadowej. Jak zwykle całą szóstką siedzieliśmy przy jednym stoliku. 
- Daj spokój - machnęła ręką Alice - Jest całkiem w porządku. Po za tym w sobotę urządza imprezę - dodała, poruszając śmiesznie brwiami. Cała Alice. Uwielbiała imprezować i nie odpuszczała żadnej okazji, żeby trochę pobalować.
- Wszyscy idziecie, prawda ? - zapytałam. Wszyscy pokiwali twierdząco głową, oprócz Harrego - Ty nie idziesz ? - zapytałam kierując swój wzrok na niego. 
- Jakoś nie mam ochoty na imprezowanie. 
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Tak po prostu.
- No ale proszę - przeciągnęłam ostatnie słowo i zatrzepotałam rzęsami w kierunku bruneta.
- Skoro tak nalegasz.... Niech ci będzie - powiedział, przewracając oczami. 
- No i ekstra, będziemy w komplecie - odparła uradowana Al i zaklaskała w ręce. Wszyscy jednocześnie zaczęliśmy się z niej śmiać, a ona udała, że robi obrażoną minę, jednak nie czekając długo dołączyła do nas. 


***

W końcu nadeszła upragniona przez wszystkich sobota. Cały tydzień zleciał dosyć szybko i codziennie panowała ta sama rutyna. Rano szłam do szkoły, a gdy wracałam, robiłam chwilę odpoczynku i brałam się za lekcje. Zwykle zajmowało mi to większość czasu i pochłaniało całą moją energię, więc kiedy już kończyłam, nie miałam siły na nic i szłam wcześnie spać. Dzisiaj od rana po głowie chodziła mi jedna myśl - impreza u Zayna. Na początku byłam sceptycznie nastawiona co do tego pomysłu, lecz po paru dniach Alice przekonała mnie, że może być całkiem fajna zabawa. Umówiłam się z nią, że razem przygotujemy się u niej, a potem przyjedzie po nas Louis i Harry. Zgodził się tam pójść jedynie dlatego, że ja tam idę. Nie wtrącałam się za bardzo w to. Ważne, że w ogóle idzie. Po zjedzeniu śniadania, udałam się do mojego pokoju i ubrałam pierwsze lepsze rzeczy. Zgarnęłam z łazienki kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami do mojego dzisiejszego makijażu, który miałam wykonać u przyjaciółki. Włożyłam ją do torby wraz z ubraniami na wieczór i zeszłam na dół.
- Mamo, ja lecę do Alice i prawdopodobnie będę u niej spała - powiedziałam do rodzicielki, która siedziała w salonie przed telewizorem. 
- Dobrze skarbie. Baw się dobrze - rzuciła z uśmiechem, spoglądając w moją stronę 
- Na razie - przesłałam jej buziaka w powietrzu i wyszłam na autobus. Nie czekałam długo i chwilę później siedziałam już w środku. Włączyłam muzykę, która płynęła przez moje słuchawki. Dzięki temu droga minęła mi w mgnieniu oka i niebawem stałam już pod blokiem. Szybko weszłam po schodach na drugie piętro i zapukałam do drzwi. Chwilę potem otworzyła mi brunetka.
- Hej. Dobrze, że już jesteś - powiedziała radośnie i wskazała, żebym weszła do środka - Właśnie wyszli moi rodzice, więc mamy całe mieszkania dla siebie.
- O to super. Tutaj są moje rzeczy - powiedziałam, unosząc torebkę do góry. 
- Dobra to bierzmy się do roboty. Najpierw zróbmy makijaż i włosy - Usiadłyśmy w jej pokoju, każda przed lustrem i zaczęłyśmy robić make-up. Po niecałej półgodzinie byłyśmy gotowe i zaczęłyśmy zabierać się za fryzury. Ja postanowiłam je pokręcić i związać w luźnego kucyk. a, z którego pojedyncze pasma włosów opadały na moją twarz. Alice natomiast wyprostowała je i pozostawiła rozpuszczone. Jednak, żeby fryzura nie była banalna, przez całą szerokość miała zaplecionego dobieranego warkocza, który zakończony był małą, białą kokardką. Podczas całej naszej pracy, prowadziłyśmy zawziętą dyskusję, na każdy możliwy temat. 
- Więc o której przyjadą chłopaki ? - zapytałam
- Impreza zaczyna się o 16, więc oni powinni być tutaj o 15.30, więc za jakąś niecałą godzinę - odpowiedziała spoglądając na zegarek.
- Lepiej się już przebierzmy bo nie zdążymy - zaproponowałam. 
- Rzeczywiście masz rację - wstałam z krzesła przed biurkiem i podeszłam do mojej torby. Wyciągnęłam z niej ubrania i udałam się w kierunku łazienki. Postanowiłam ubrać czarną, prześwitującą koszulę, u której rękawy podciągnęłam do łokci i zapięłam. Do tego włożyłam czerwone, krótkie spodenki z ćwiekami na jednej z kieszeni i czarne trapery, które także miały ćwieki. Za dodatki dobrałam naszyjnik z czaszką na końcu i czarną bransoletkę.
Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze i wyszłam sprawdzić jak wygląda moja przyjaciółka. Ona ubrana natomiast była w krótkie dżinsowe spodenki z wysokim stanem, biały crop top z nadrukiem na środku i czarne lity z ćwiekami na obcasie. Do tego na rękę miała założoną złotą bransoletkę z kolcami.
- Wyglądasz bosko - szepnęła w moją stronę kiedy tylko mnie zauważyła. 
- Ty także. Wyglądasz niesamowicie - powiedziałam, uśmiechając się do niej. Czekając na chłopaków siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy kreskówki. Od zawsze robiłyśmy to kiedy tylko ja byłam u Alice, albo ona u mnie. To był taki nasz mały "rytuał". Nagle komórka dziewczyny zaczęła dzwonić.
- Tak ? Okej już schodzimy - powiedziała po czym się rozłączyła i schowała telefon do tylniej kieszeni spodenek - Chłopaki już są. Chodźmy - zawołała i razem udałyśmy się w kierunku drzwi. Alice zamknęła je na klucz i zeszłyśmy po schodach na dół. Louis podjechał pod nas swoim czarnym BMW, które zaparkował przed samą klatką. Wsiadłyśmy do środka, witając się z chłopakami. Całą drogę nie odzywaliśmy się, ale nie przeszkadzało mi to. Wsłuchałam się w piosenki, które leciały z radia. Szybko znaleźliśmy się pod domem Malika. Był on... wielki. To nie był nawet dom, tylko willa. Przez zasłonięte okna widać było kolorowe światła i nawet na ulicy słychać było dźwięk muzyki. Bardzo spodobał mi się taki klimat. Zaparkowaliśmy przed domem, a zaraz za nami przyjechał Niall i Liam. Całą czwórką ruszyliśmy w stronę domu. W progu przywitał nas uradowany gospodarz.
- O dobrze, że już jesteście - uścisnął rękę z każdym z chłopaków, a moją i Alice pocałował. Obie na ten gest się zarumieniłyśmy, a chłopaki popatrzyli na nas ze zdziwieniem. Na imprezie była chyba cała szkoła, jak nie lepiej. Wszyscy ruszyliśmy w stronę baru i zamówiliśmy po drinku. 


***

Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Najwięcej kawałków przetańczyłam z Harrym, który co chwilę porywał mnie na parkiet. Przez cały czas narzekał na to, jak bardzo nie lubi Malika.                                        
- Zaraz wracam, idę do łazienki - próbowałam przekrzyczeć muzykę i przysunęłam się bliżej loczka. Skinął tylko głową, a ja poszłam w wyznaczone wcześniej miejsce. Wracając nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przy barze zastałam bruneta, który w zaparte rozmawiał i śmiał się wraz z moim największym wrogiem. Tak, dobrze myślicie. Była to niejaka Paris, która owijała sobie każdego chłopaka wokół palca. Postanowiłam nie przerywać im tej romantycznej pogawędki i ruszyłam przed siebie. Szłam długim korytarzem bez celu, lecz nagle coś stanęło na mojej drodze. Odbiłam się od czyjegoś torsu i już miałam upaść, lecz ten ktoś chwycił mnie w talii i podtrzymał. Spojrzałam w górę.
- Zayn to ty - powiedziałam niepewnie - Dziękuję - posłałam chłopakowi uśmiech i stanęłam na własne nogi, próbując złapać równowagę. 
- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech i wyswobodził mnie z uścisku - Chcesz może zatańczyć? - zapytał, wystawiając w moim kierunku rękę. Spojrzałam jeszcze krótko na Harrego, który nieprzerwał swojej poprzedniej czynności i złapałam rękę mulata, kiwając twierdząco głowa. Pociągnął mnie za sobą i chwile później staliśmy na środku parkietu. Na mój pech, w tym momencie piosenka zmieniła się na wolna. Chłopak objął mnie w talii a ja oplotłam moje ręce na jego karku. Przez cała piosenkę przyglądał mi się uważnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Gdy zmienił się utwór, opuścił ręce i ujął w nich moja dłoń, muskając ja delikatnie ustami. 
- Dziękuję za taniec - odparł i mrugnął do mnie oczkiem 
- Ja także - odwzajemniam uśmiech i coś sobie przypomniałam. Przez cały wieczór, ani razu nie widziałam Alice. Postanowiłam to jak najszybciej zmienić. 
- Muszę znaleźć przyjaciółkę -  powiedziałam do Malika i wysłałam mu przepraszające spojrzenie. 
- Nie ma sprawy. Pomoc ci ?
- Nie dzięki - powiedziałam z uśmiechem i ruszyłam na poszukiwania. Przeszłam cały parter, lecz nigdzie jej nie bylo, wiec postanowiłam iść na piętro. Gdy zajrzałam do jednego z pokoi, moje serce rozerwało się na milion kawałków, a w oczach momentalnie zaczęła się zbierać słona ciecz.


                                                                                                                                                                   



I w końcu jest 5 rozdział :) Nie dzieje się za wiele, ale mamy nadzieję, że z chęcią go przeczytacie i dalej będziecie śledzić losy bohaterów. 

Czytasz = Skomentuj ♥

Wystarczy mały komentarz z czymkolwiek. Może to być ":)" lub jakieś słowo. Wszytko się liczy i daje motywację do dalszej pracy :*