poniedziałek, 12 października 2015

Chapter 7

Biegnąc przed siebie nie zwracałam uwagi na to gdzie jestem, ani w kierunku czego biegnę. Ocierając oczy z łez próbowałam dojść do siebie i otrząsnąć się z całej sytuacji. Nie mając siły na nic więcej, siadłam na ławce i schowałam twarz w dłonie. Z moich oczu ponownie wypłynęła słona ciecz, która tym razem od razu skapywała na ziemię. 
- Carrie ? - usłyszałam męski głos nad sobą, na co automatycznie wzdrygnęłam, a całe moje ciało się napięło. Podniosłam głowę i zobaczyłam Louisa, który siadał koło mnie. 
- Wszystko w porządku ? - zapytał    
- Tak - odpowiedziałam cicho. 
- Nie wyglądasz za dobrze, co jest ? 
- Nic. Wszystko jest dobrze, nie musisz się martwić - uspokajałam chłopaka.                                            
- Przecież widzę, że coś się dzieje, nie musisz mnie kłamać, wiesz że możesz mi zaufać - wtedy się ugięłam i opowiedziałam mu o mojej kłótni z Harrym. Przytulił mnie i powiedział, że nikt nie jest wart tego, żebym płakała. Uśmiechnęłam się, wtulając w jego ramiona. 
- Dobrze, że tobie i Alice się układa - powiedziałam. Chłopak nagle przestał się uśmiechać i odsunął się ode mnie, spuszczając wzrok na ziemię. 
- Właściwie to nie jest dobrze - wybełkotał niepewnie. 
- Jak to, coś się stało ? - zapytałam zaskoczona.
- Nie jesteśmy już razem - powiedział podłamany.
- Ale jak to ? Dlaczego ? 
- To długa historia Carrie. Możemy pogadać o tym kiedy indziej ? - zapytał z nadzieją w głosie. 
- Jasne, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - powiedziałam i ponownie wtuliłam się w tors chłopaka. Lou uśmiechnął się i szepnął mi do ucha ciche - dziękuję, jesteś niesamowita. - Uśmiechnęłam się tylko i zaproponowałam pójście do domu. Brunet odprowadził mnie pod same drzwi. Przez całą drogę dużo rozmawialiśmy o Harrym i nie tylko. Po tym spacerze stwierdziłam, że nigdy nie miałam tak dobrego kontaktu z nim. Wchodząc do domu przeczytałam kartkę, która leżała na blacie w kuchni. 

                                              Carrie i Austin
Wyjechałam na parę dni w delegację, o której wam ostatnio mówiłam. Odezwę się niebawem.
Całuję, mama :*

No tak. Kompletnie o tym zapomniałam. Postanowiłam iść do siebie do pokoju, a do mamy zadzwonić jutro wieczorem. Spojrzałam na moje biurko, na którym leżało moje zdjęcie z Alice i od razu sobie o czymś przypomniałam. Wyciągając telefon z torebki, wybrałam numer do przyjaciółki. Nie czekałam długo, a po paru sygnałach odezwała się dziewczyna. 
- Hej Carrie, co jest ? - zaczęła.
- Możemy porozmawiać ?
- Coś się stało ? - zapytała zdziwiona brunetka
- Chodzi mi o Louisa.
- Carrie to nie jest rozmowa na telefon.
- W takim razie kiedy zamierzałaś mi powiedzieć o waszym rozstaniu ?
- Proszę cię spotkajmy się w Royal Cafe o 2 p.m. Wtedy ci wszystko wytłumaczę.
- Niech ci będzie - odpowiedziałam i odłożyłam telefon, patrząc przy okazji na zegarek. Do spotkania miałam jeszcze dwie godziny, więc zeszłam do salonu, gdzie siedział Austin. Zajęłam miejsce na kanapie obok brata, a on w tym momencie odwrócił swój wzrok na mnie.
- Właśnie miałem do ciebie iść - zaczął niepewnie. Zdziwiłam się na jego słowa, ponieważ zawsze to ja miałam do niego jakąś prośbę, ale tym razem jest inaczej.
- Coś się stało ? - zapytałam przerażona.
- Spokojnie to nic strasznego - powiedział z widocznym rozbawieniem - po prostu chodzi o to, że ja... poznałem... dziewczynę... - nie zdążył dokończyć bo przerwał mu mój niepohamowany pisk.
- AAA!!! Mój braciszek się zakochał - zaczęłam krzyczeć, rzucając się blondynowi na szyję. 
- Dobra już dobra. Wystarczy tych czułości - powiedział rozbawionym głosem, odklejając mnie przy tym od siebie. 
- A więc kim jest ta "szczęściara" ? - zapytałam, kreśląc przy ostatnim słowie cudzysłów w powietrzu. Widząc mój gest, chłopak szturchnął mnie lekko w ramię, na co zrobiłam oburzoną minę. Nie wytrzymałam długo i zaczęłam chichotać pod nosem. 
- Nazywa się Kate. Poznałem ją niedawno w jednym z klubów - powiedział i zaczął dokładnie opisywać mi dziewczynę. Kiedy skończył, opowiedziałam mu moją historię z Harrym, na co chłopak zareagował troską i czule mnie przytulił. Potem oglądaliśmy jeszcze przez chwilę telewizję, po czym  poszłam do pokoju się przebrać. Wyciągnęłam z szafy kremowy sweterek oraz długie, czarne spodnie z wysokim stanem. Weszłam jeszcze do łazienki, gdzie wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Włożyłam jeszcze tylko parę dodatków w postaci kolczyków i zegarka i zabierając z łóżka torebkę, zeszłam na dół. Włożyłam brązowe botki oraz komin, rzuciłam szybkie - pa - do Austina i wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki. Podczas jazdy zaczął dzwonić telefon w mojej torebce. Gdy spojrzałam na wyświetlacz, moje serce przyspieszyło swój rytm. Na ekranie pojawiło się imię Hazzy. Bez chwili namysłu, odrzuciłam połączenie, wyciszyłam telefon i wrzuciłam go z powrotem do torebki. Nawet nie wiem kiedy, a taksówka zatrzymała się pod kawiarnią. Płacąc kierowcy odpowiednią sumę pieniędzy, wysiadłam i ruszyłam w stronę wejścia do budynku. Rozglądając się po lokalu, stwierdziłam, że nie ma jeszcze mojej przyjaciółki, więc usiadłam przy wolnym stoliku, przy oknie.
- Co podać ? - zapytał ciemnowłosy kelner.
- Poproszę Cafe Latte - powiedziałam, a gdy chłopak odszedł wyciągnęłam z torebki telefon, chcąc sprawdzić godzinę. Odblokowując ekran, od razu dostałam powiadomienie o 5 nieodebranych połączeniach, a wszystkie były od... Harrego. 
- Wszystko w porządku ? - zapytała Alice, która zajmowała miejsce naprzeciwko mnie.                 
- Tak... - powiedziałam zakłopotana i schowałam telefon. W tym samym momencie przyszedł kelner, przynosząc moje zamówienie. 
- Dla mnie będzie to samo - powiedziała brunetka, wskazując ręką na moją kawę. Chłopak skinął głową i ruszył w kierunku baru. 
- Więc co się między wami stało ? - zapytałam 
- Louis i ja już od jakiegoś czasu się nie dogadywaliśmy. To naprawdę nie miało już większego sensu - tłumaczyła się dziewczyna, a ja słuchałam jej uważnie, pijąc kawę - Po za tym Carrie ja... chyba zakochałam się w Niall'u - na słowa dziewczyny zaczęłam krztusić się napojem.
- Coś nie tak ? - zapytała zmartwiona.
- Nie wszystko gra... po prostu ja... nie spodziewałam się tego - powiedziałam, jednocześnie się jąkając - od kiedy coś do niego czujesz ? 
- Od kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy - po jej słowach nastała chwila ciszy między nami, lecz Alice nie czekając długo, przerwała ją. 
- Mam do Ciebie prośbę.
- O co chodzi ? - zapytałam zdziwiona
- Pomogłabyś mi się do niego zbliżyć ? - po tym pytaniu zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłam jej przecież tak po prostu powiedzieć, że wczorajszej nocy się upiłam i to on mi pomógł.
- Jasne - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję - powiedziała przyjaciółka i złapała mnie za rękę, jednocześnie posyłając mi przyjazne spojrzenie. W tym samym czasie mój telefon znowu zaczął dzwonić. Tym razem na ekranie wyświetlił się... Niall - O wilku mowa - pomyślałam.
- Przepraszam, muszę odebrać - rzuciłam szybko do przyjaciółki, po czym wyszłam przed kawiarnię. 
- Halo ? 
- Hej Carrie - usłyszałam głos blondyna po drugiej stronie - dzwonię w sprawie projektu. Masz może czas żeby się spotkać dzisiaj i go dokończyć ? - zapytał, po czym umówiliśmy się, że przyjdzie do mnie za godzinę. Wróciłam do kawiarni, gdzie zastałam Alice pijącą swoją kawę. 
- Przepraszam Cię Al, ale muszę już lecieć - powiedziałam, a gdy się pożegnałyśmy, udałam się do domu. Wchodząc zastałam Austina w kuchni. 
- Idziesz do pracy ? - zapytałam ściągając buty.
- Tak a co ? 
- Nie, tak pytam. Później wpadnie do mnie Niall, żeby dokończyć projekt. 
- Tylko macie być grzeczni - powiedział, grożąc przy tym palcem.
- Dobrze, tato - powiedziała, teatralnie przy tym przewracając oczami i udałam się po schodach do pokoju. Zaczęłam przeglądać Facebook'a i Twitter'a, a za nim się obejrzałam, rozległo się pukanie do drzwi. 
- Proszę - powiedziałam, a za drzwi wyłoniła się blond farbowana czupryna. 
- Hej - powiedział Niall, a ja zamknęłam laptopa i odłożyłam go na biurko. 
- Hej, rozgość się - powiedziałam, wskazując ręką na łóżko.


***

Siedzieliśmy już w moim pokoju przez dobrą godzinę i ustalaliśmy szczegóły naszej jutrzejszej prezentacji. Nagle w całym domu rozległy się krzyki i trzaskanie drzwiami. 
- Poczekaj, zobaczę co tam się dzieje - odrzekłam do przyjaciela i zbiegłam po schodach na dół. W korytarzu zastałam Austina i... Harrego. 
- Co tu się dzieje ? - zaczęłam, podnosząc ton głosu.
- Carrie ja... - chciał powiedzieć Hazza, ale szybko mu przerwano.
- Powinieneś już iść! - zdenerwował się mój brat i zaczął wyrzucać chłopaka z domu.
- Austin czekaj. Zostaw nas samych - powiedziałam do niego, podchodząc bliżej. 
- Jesteś pewna ? 
- Tak. 
- No dobra, ale szybko.
- Dziękuję - szepnęłam i zamykając za sobą drzwi, wyszłam razem z brunetem przed dom.
- Po co przyszedłeś ? - zapytałam, opierając się plecami o drzwi.
- Chciałem porozmawiać. 
- O czym ? 
- O nas.
- Harry zrozum, nie ma żadnych nas. Zraniłeś mnie, a ja nie chcę znowu cierpieć - powiedziałam, a w kącikach moich oczu zaczęła się zbierać słona ciecz.
- Nie będziesz, obiecuję Ci to - odparł, wpatrując się zielonymi tęczówkami we mnie - tylko proszę, daj mi jedną szansę.
- Jak mogę Ci zaufać po tym co stało się na imprezie ?
- Carrie, ja naprawdę nie pamiętam tamtej nocy i nie wiem co się stało. Obudziłem się rano w pustym pokoju, więc myślałem, że już dawno wróciłaś do domu. Widząc wtedy Ciebie i Zayna, działałem pod wpływem impulsu i nadal nie wiem o co Ci chodziło, mówiąc, że z kimś się przespałem... - po tamtych słowach już nie wytrzymałam i z moich oczu zaczęły lecieć łzy. W głowie miałam widok jego i Paris z ubiegłej nocy.             
- Nie wiem Harry - powiedziałam, wycierając mokry policzek - Skąd mogę wiedzieć, że to co mówisz jest prawdą ? 
- Proszę Cię zaufaj mi. Ten jeden raz,
- Już ci zaufałam i nie wykorzystałeś tego. Nie wiem czy powinnam robić to po raz kolejny. 
- Ale ja naprawdę nie pamiętam tego, co się wydarzyło. I nawet jeśli Cię zraniłem to uwierz mi, że nie było to przeze mnie kontrolowane. Nie byłem sobą. Wybacz mi - powiedział i przybliżając się, złapał mnie za rękę. Już miałam mówić, że to nie ma sensu, ale do mojego nosa doszła woń jego perfum, zmieszana z dymem papierosów, pod wpływem czego się ugięłam.
- Daj mi czas Harry. Muszę to przemyśleć.
- Jasne. Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała. Jak coś to wiesz gdzie mnie szukać - powiedział, pocałował mnie w policzek, po czym wypuszczając moją dłoń z uścisku, odszedł w nieznanym mi kierunku. Wchodząc do domu, od razu natknęłam się na brata, który właśnie wychodził do pracy.
- Wszystko w porządku ? - zapytał chwytając mnie za ramiona. Odpowiedziałam mu lekkim skinieniem głowy, po czym mocno się w niego wtuliłam, a z moich oczu znowu popłynęły łzy, tym razem mocząc koszulkę Austina.
- Zabiję kiedyś tego gnoja - powiedział, odwzajemniając mój uścisk - Jak widzę ciebie i to jak się czujesz to mam ochotę go udusić gołymi rękami. Jeszcze raz tu przyjdzie, a nie ręczę za siebie...                   
- Austin, przestań - powiedziałam błagalnym tonem głosu do brata. 
- Przepraszam, ale nie mogę patrzeć jak moja siostra cierpi. Mam zostać z tobą w domu ? - zapytał spoglądając na moją twarz. 
- Nie trzeba, Niall jest ze mną - powiedziałam cicho.
- No dobra, ale pamiętaj, jak coś to dzwoń - powiedział i całując mnie w czoło, wyszedł z domu. Wracając do pokoju, zastałam Niall, pracującego nad czymś.
- Pomyślałem, że moglibyśmy... ej, co się stało ? - zerwał się szybko z łóżka i widząc mój stan podbiegł, obejmując mnie. Opowiedziałam mu wszystko co wydarzyło się teraz i na imprezie.
- Jak myślisz, mówił prawdę ? - zapytałam blondyna, który siedział na łóżku, naprzeciwko mnie, 
- Nie jestem pewien Carrie, ale znam Harrego już od dobrych paru lat i w takich sprawach on zawsze jest szczery. To prawda, że rzadko mówi o uczuciach, ale jeśli już, to na pewno nie jest to kłamstwo.
- Powinnam dać mu szanse ? - zapytałam po dłuższym namyśle. 
- To zależy już tylko od Ciebie i od tego co czujesz, ale jedno wiem na pewno. Powinniście porozmawiać jeszcze raz i wszystko sobie wyjaśnić. 


*** Oczami Niall'a ***

Po moich słowach, dziewczyna wtuliła się w mój tors, a ja znowu poczułem woń jej perfum. Nic się nie zmieniła. Mimo, że mi na niej nadal bardzo zależ, to nie to było najistotniejsze.   Najważniejsze dla mnie w tamtej chwili było jej szczęście, które może dać jej jedynie Harry. Nie oszukujmy się, oboje coś do siebie czują, a ja nie mogę na to nic innego poradzić, jak tylko im w tym pomóc. Skoro Carrie będzie szczęśliwa, to ja też. Już raz dostałem taką szansę jak Hazza i ją zmarnowałem. Nie pozwolę, żeby mój najlepszy przyjaciel popełnił ten sam błąd co ja.

                                                                                                            


W końcu jest 7 rozdział ! Przepraszamy, że znowu musieliście tyle na niego czekać ale mamy nadzieję, że się spodoba. 
Chciałyśmy także bardzo podziękować za 2000 wyświetleń! Jesteście niesamowici i ta liczba dużo dla nas znaczy. Jeszcze raz bardzo gorąco dziękujemy ♥! 

Czytasz = skomentuj!
Daje to dużo motywacji :* 
P.S. życzymy miłego czytania !











czwartek, 17 września 2015

Chapter 6

W pokoju zastałam w dosyć niekomfortowej sytuacji Harrego śpiącego na łóżku, a do niego przytuloną Paris. Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom, ale jednak to była prawda.Wszytko to co mi o niej opowiadał, jak bardzo jej nie lubił, jak denerwował się za każdym razem kiedy się ze mną kłóciła okazało się niczym innym, jak jednym wielkim kłamstwem. Nie sądziłam, że on może zrobić coś takiego. To prawda, że nie znaliśmy się długo, ale naprawdę myślałam, że mnie rozumie i jego wyznania są szczere. Nie wahając się chwili dłużej zamknęłam drzwi od pokoju i udałam się na dół, gdzie imprezowała większa część gości. Postanowiłam się zabawić i oderwać się od sytuacji, która miała przed chwilą miejsce, mimo tego, że mnie to mocno zraniło.  Pierwsze co to udałam się w stronę barku, przy którym znalazłam wolne miejsce. Próbując się otrząsnąć zamówiłam pierwszego drinka. Pijąc go, usłyszałam znajomy głos za sobą. 
- Jak się bawisz ? - odwróciłam się i ujrzałam Malika, który przysiadł się do mnie. 
- Dziękuję, dobrze. - Odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem i wróciłam do poprzedniej czynności. - Mogę cię o coś zapytać ? - powiedziałam nagle do chłopaka przerywając ciszę.
- Jasne, o co tylko chcesz - powiedział z uśmiechem.             
- Dlaczego zmieniłeś szkołę na naszą ? - zapytałam
- Przyjechałem z Bradford. Moi rodzice dostali propozycję pracy tutaj, więc postanowili się przeprowadzić. Ja nie miałem za bardzo wyboru, więc musiałem przyjechać razem z nimi - mówiąc to widziałam smutek, widoczny na jego twarzy.
- Musiało być ci ciężko rozstać się z przyjaciółmi i od tak wyjechać. 
- Na początku byłem kompletnie przeciwny co do tego pomysłu, ale po przyjeździe tutaj stwierdzam, że może nie będzie aż tak źle. Tym bardziej, że nie jestem sam. Razem ze mną przyjechała Waliyha i Safaa. Moje młodsze siostry. 
- Nie wiedziałam, że masz siostry. - odparłam zdziwiona. 
- Mam dwie młodsze siostry, Wal i Safaa'e i jedną starszą, Doniya'e. Ale ona została w Bradford. Ma tam stałą pracę, więc było bez sensu ściąganie jej tutaj, tym bardziej, że jest już dorosła i na pewno sobie poradzi.
- To nie mogłeś zostać razem z nią ?
- Nie bardzo. Ona mieszka ze swoim narzeczonym, a ja bym im tylko przeszkadzał. Zresztą rodzice i tak by się na to nie zgodzili.
- Więc czym zajmowałeś się wcześniej ? Zanim przyjechałeś do Stanów?
- Oprócz tego, że chodziłem do szkoły to pomagałem też w warsztacie u mojego wujka. Głównie naprawiałem motory. Była to i jest nadal moja pasja. Uwielbiałem to robić i w warsztacie siedziałem całymi dniami. - opowiadał z fascynacją.
- Zayn ! - usłyszałam z głębi tłumu. 
- Przepraszam cię. Muszę iść do reszty gości - powiedział wstając z krzesła - Do zobaczenia później - Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo chłopak od razu zniknął w tłumie ludzi, którzy przeciskali się między sobą. Poprosiłam barmana o kolejnego drinka i chwilę później konsumowałam trunek, który postawiony został przede mną. Siedziałam przy barze już dobre pół godziny i zatapiałam swoje smutki w kolejnych kieliszkach z alkoholem. 
- Co taka ślicznotka robi sama na imprezie ? - dobiegł mnie głos obok. Odwróciwszy się ujrzałam niebieskookiego bruneta siedzącego koło mnie. Postanowiłam ignorować nieznajomego i odwróciłam wzrok w przeciwnym kierunku. Gdy już miałam nadzieję, że go spławiłam, poczułam męskie dłonie na moich udach. Na dotyk chłopaka, przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. 
- Spokojnie, nie musisz się mnie bać - powiedział wprost do mojego ucha, zahaczając przy tym zębami o jego płatek. Nie mogąc już zapanować nad własnym ciałem, zamknęłam oczy i modliłam się tylko, żeby to się jak najszybciej skończyło. Mężczyzna przysuwał się coraz bliżej mnie, poruszając swoimi dłońmi w górę moich nóg. Mój oddech automatycznie przyspieszył, a serce podchodziło mi do gardła. 
- Ona jest ze mną! - usłyszałam znajomy głos za sobą. Chwilę później męskie dłonie opuściły moje ciało. Otwierając oczy zobaczyłam nieznajomego z zakrwawionym łukiem brwiowym. Nie miałam pojęcia co właśnie się wydarzyło. - Lepiej stąd chodźmy - usłyszałam, po czym zeszłam z barowego krzesła nadal oszołomiona całą sytuacją. Stawiając kroki czułam, jak tracę równowagę i powoli upadam. Szybko jednak poczułam znajome dłonie na mojej talii, które pozwoliły mi utrzymać równowagę. Spojrzałam w górę i zobaczyłam burzę blond włosów i niebieskie tęczówki, w których zatopiłaby się niejedna dziewczyna. Jak przez mgłę zobaczyłam twarz Nialla. Z jego ust wypłynął potok słów, z których trudno było mi ułożyć sensowne zdanie.   


- Nie za dużo już wypiłaś, księżniczko ? - zapytał pieszczotliwie. Wpatrując się w jego błękitno-niebieskie oczy, nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, więc pokiwałam tylko przecząco głową. Chłopak uśmiechnął się, delikatnie podnosząc mnie przy tym do góry, po czym zaciągnął mnie na parkiet. Nie sprzeciwiając się temu, ruszyłam na środek pokoju, nadal podtrzymywana przez Nialla. W chwili kiedy się zatrzymaliśmy, z głośników wydobyła się wolna muzyka.
- To moja ulubiona piosenka - powiedziałam do blondyna, podczas gdy oboje kołysaliśmy się w jej rytm. 
- Moja także - odpowiedział i przyciągając mnie do siebie, lekko objął, przykładając usta do mojego ucha, zaczął śpiewać mi tekst piosenki. 


You'll never love yourself 
Half as much as I love you
You'll never treat yourself right darlin'
But I want you to
If I let you know
Im here for you
Maybe you'll love yourself like I love you

Zamknęłam oczy i poczułam się jak w niebie. Ten głos wydawał mi się bardzo znajomy, lecz byłam zbyt nieprzytomna żeby przypomnieć sobie skąd go znam. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy utwór zmienił się na szybszy. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzałam na blondyna, który nadal obejmował mnie w talii, nie pozwalając przy tym upaść.
- Chyba już jesteś zmęczona ? - powiedział, łapiąc mnie przy tym za podbródek i patrząc głęboko mi w oczy. Nie miałam już nawet siły na odpowiedzenie mu i tylko kiwnęłam twierdząco głową. Nieprzytomna poczułam, jak nagle się unoszę. Spojrzałam przez ledwo otwarte oczy i zobaczyłam jak Niall gdzieś mnie zanosi, po czym znowu je zamknęłam i odpłynęłam w krainę Morfeusza. Poczułam jakby ktoś składał pocałunek na moich ustach. I te usta były takie same jak Sebastiana. 
Wakacje w Hiszpanii. Plaża, morze i idealna pogoda całymi dniami. Spacerowałam brzegiem, kiedy nagle w oddali zobaczyłam jego, Sebastiana. Stał przede mną ubrany w luźną koszulkę i spodenki, a na głowie miał full cap, z pod którego wystawały jak zawsze idealne, brązowe włosy. Uśmiechał się do mnie pełnymi, malinowymi ustami, w których widniał kolczyk. Gdy miałam do niego podejść, on się odwrócił i zaczął iść w przeciwnym kierunku. Wołałam go lecz na marne. Zaczęłam biec w tamtą stronę, ale zamiast być bliżej, oddalałam się od niego jeszcze bardziej. Odchodził, a ja mogłam już nigdy go nie zobaczyć. Przez łzy zaczęłam wołać bezczynnie jego imię, patrząc jak znika w oddali. Byłam cała roztrzęsiona. Opadając kolanami na piasek zaczęłam szlochać, a strumienie łez spływały po moich policzkach na ziemię. 
- Carrie, obudź się! - usłyszałam i poczułam czyjeś dłonie na swoich ramionach. Gdy otworzyłam oczy, zdałam sobie sprawę, że to tylko sen. Z jednej strony się ucieszyłam, ale z drugiej - i tak go już nigdy nie zobaczę - pomyślałam, a z moich oczu znowu wypłynęła słona ciecz. Przed sobą zobaczyłam Zayn'a w samych bokserkach. Spojrzałam w dół, a na sobie miałam samą bieliznę. Głowa zaczęła mnie boleć tak, jakby co chwilę ktoś uderzał w nią młotkiem. Wtedy przypomniała mi się cała impreza, cały wieczór. Taniec z Harrym, potem z Zayn'em, widok loczka z Paris, kolejne drinki, taniec z Niall'em i... w tym momencie mój film się urywa i nie pamiętam nic co zdarzyło się później... oprócz dotyku Sebastiana, ale to niestety pewnie był jeden z moich snów o nim. Nie wiem jak znalazłam ssię w tym pokoju, a co dopiero robi tu Zayn. Z zamyślenia wyrwało mnie jego pełne zakłopotania spojrzenie. Moje policzki nadal były mokre, a oczy opuchnięte od płaczu. 
- Wszystko w porządku ? - zapytał mulat.
- Co ty tutaj robisz ? - powiedziałam zdezorientowana, wyślizgując moją dłoń z uścisku chłopaka. 
- To moja sypialnia i to ja powinienem się zastanawiać co w niej robi cała zapłakana laska.  - powiedział, wycierając przy tym swoim kciukiem ślady po łzach z mojej twarzy. 
- Problem w tym, że nie pamiętam jak tu się znalazłam - powiedziałam zdezorientowana, odsuwając się lekko Zayn'a. Nic nie odpowiedział, położył się na łóżku, a na jego twarz wdarł się szyderczy uśmiech. Jego wzrok skierowany był na moje ciało, które w dalszym ciągu okryte było jedynie bielizną. Czym prędzej rzuciłam się po moje rzeczy i zaczęłam się ubierać. W chwili gdy zakładałam spodnie do pokoju wszedł lokowaty chłopak. Na jego twarzy w jednej chwili pojawił się grymas, a z jego oczu można było wyczytać żal i złość. 
- Przyszedłem podziękować za imprezę - powiedział nadal w lekkim szoku. Zayn wstał z łóżka i podchodząc do Harrego, przybił z nim piątkę. 
- Ja też dziękuję - rzuciłam szybko i zabierając swoją torebkę z ziemi, wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach poczułam pociągnięcie za rękę, w wyniku czego obróciłam się o 180 stopni, wpadając przy tym na tors zielonookiego. 
- Mogę wiedzieć co ty robiłaś z nim w pokoju ? - zapytał oburzony
- To nie twoja sprawa.
- Moja, bo przyszliśmy na tą imprezę razem... - po jego słowach nie wytrzymałam.
- Ale to nie ja idę do łóżka z pierwszą lepszą dziwką - powiedziałam i próbowałam wyjść z domu lecz chłopak mi przeszkodził, ponownie łapiąc mnie za rękę.
- Puść mnie - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, a do oczu powoli zaczęła mi napływać słona ciecz. 
- Carrie...
- Powiedziałam puść mnie! - wykrzyczałam przez łzy i wyrywając się z uścisku chłopaka, wybiegłam prosto na ulicę... 




                                                                                                                                                               

W końcu jest długo wyczekiwany 6 rozdział! Jeszcze raz chciałybyśmy bardzo przeprosić za tak długą nie obecność. Mamy nadzieję, że wszystko już wróci do normy i rozdziały będą częściej.

   Czytasz = Skomentuj ♥

P.S. życzymy miłego czytania :*

                                    

sobota, 29 sierpnia 2015

Ważne!

Chciałybyśmy bardzo przeprosić za to, że dawno nie było już nowego rozdziału i nic nie pojawiło się na naszym blogu. Spowodowane jest to naszymi ciągłymi wyjazdami w te wakacje oraz małą ilością wolnego czasu na pisanie. Niedługo już wszystko powinno wrócić do normy i nowy rozdział powinien pojawić się w granicach 10 września. Tym samym chciałyśmy bardzo gorąco wszystkim podziękować za 1,000 wyświetleń na blogu. W tym momencie ta liczba wzrosła już do 1,500 ale nie miałyśmy jeszcze okazji podziękować za okrągły tysiąc. Dużo dla nas znaczy ta liczba i cieszymy się, że została ona nabita. 
Jeszcze raz dziękujemy i przepraszamy za nieobecność ♥! 



niedziela, 9 sierpnia 2015

Chapter 5

*** Oczami Nialla ***

- Bo to była ona - powiedziałem niepewnie szepcząc, lecz od razu chciałem cofnąć te słowa.
- Co ? - Harry zmarszczył brwi i niepewnie na mnie spojrzał. Zdaje się, że nie usłyszał mojej ostatniej wypowiedzi. Na szczęście.
 - Po prostu... Ona... Bardzo mi ją przypomina - powiedziałem jąkając się. Próbowałem wybrnąć z tego co zacząłem mówić i chyba mi się to udało, ponieważ loczek spojrzał na mnie pewniej i zaczął mówić.
- Mówiłeś, że to zakończony rozdział i nie chcesz już o tym rozmawiać. Zresztą nie wiem jakie musielibyście mieć szczęście, żeby się znowu spotkać. - "Oj chyba mamy" pomyślałem, po czym głośno westchnąłem.
- Chyba masz rację - stwierdziłem podnosząc wzrok na bruneta. 
- Ja zawsze ją mam - uśmiechnął się cwaniacko, ale jego radość szybko zamieniła się w smutek i przygnębienie.
- Ej co jest ? - zapytałem widząc stan w jaki jest Hazza.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedział niepewnie siadając na kanapie. Na jego słowa zamarłem. Nigdy nie widziałem go takiego i nie wiedziałem czego mogłem się spodziewać. - Parę dni temu, zanim jeszcze ty przyleciałeś byłem w barze z Louis'em - zaczął powoli - Wypiliśmy już trochę kiedy on złożył mi pewnego rodzaju propozycje. Chodziło o to, żebym zranił jedną dziewczynę w szkole. Twierdził, że nie jest w moim typie i nic się nie stanie. Nie wiedząc za bardzo co robię, zgodziłem się. Szybko jednak tego żałowałem. Tą dziewczyną okazała się właśnie Carrie. Byłem u Louis'a. Próbowałem to odkręcić lecz na marne. Zagroził, że jeśli się wycofam to moje dawne, nieprzyjemne sprawy wyjdą na jaw. Ja naprawdę nie wiem co mam robić Niall. Nie mogę jej zranić. Po prostu nie umiem. Ale z drugiej strony jeśli moja mała "wpadka" wyjdzie na jaw to jestem skończony. - przy wypowiadaniu ostatnich słów w jego oczach zaczęła zbierać się słona ciecz. Wiedziałem, że nie lubił okazywać swoich uczuć, a tym bardziej jeśli ktoś widział, że płacze. Szybko schował twarz w rękach i udawał, że nic się nie stało.                  


- Jak ty mogłeś się zgodzić na coś takiego ? - zapytałem. Cały czas byłem w szoku po tym co usłyszałem. Zwłaszcza, że chodziło o Carrie. Nie odpowiedział. Widziałem, że go to boli. W pokoju nastała niezręczna cisza, którą jak najszybciej przerwałem. - Zresztą nie ważne. Nie powiedział ci dlaczego nie możesz się wycofać ? -Styles znowu nie odpowiedział tylko kiwnął przecząco głową. Ciężko opadłem na kanapę i próbowałem wymyślić coś co by mu pomogło. Na marne.            
- Zróbmy tak. - zacząłem patrząc na chłopaka. - Idź do siebie, a ja zrobię to samo. Prześpimy się z tym i coś wykombinujemy. W takim stanie nie da się myśleć racjonalnie.
- Chyba masz rację. - powiedział wstając z kanapy i ruszył schodami do swojego pokoju. W połowie drogi jednak stanął i odwrócił się w moją stronę 
- Dziękuję - powiedział przy czym lekko się uśmiechnął.
- Nie ma za co - odpowiedziałem także się uśmiechając. Brunet z powrotem ruszył do swojego pokoju, a ja nie czekałem długo i poszedłem w jego ślady. Chwilę później stałem już w swojej sypialni. Zamknąłem za sobą drzwi i udałem się w kierunku łazienki. Wszedłem pod prysznic i szybko umyłem się ciepłymi strumieniami wody, które oblewały moje ciało. Kiedy skończyłem, wyszedłem i szybko ubrałem luźne spodenki do spania. Gdy wróciłem do pokoju od razu rzuciłem się  na łóżko i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem. 


 *** Oczami Carrie ***

Z krainy snów wyrwał mnie dźwięk mojego budzika, którego tak bardzo nienawidziłam. Był dopiero początek roku, a ja już byłam  znudzona wstawaniem rano. Ociężale ruszyłam w stronę łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Nadal zaspana wróciłam do pokoju i włożyłam wcześniej przygotowane ubrania, które leżały na moim łóżku. Spakowałam jeszcze książki do torby i zeszłam na dół.  W kuchni zastałam mamę, która szykowała śniadanie dla nas. 
- Hej kochanie. Wyspana ? - zapytała wesoło rodzicielka
- Nie - odpowiedziałam krótko i położyłam głowę na blacie, przy którym siedziałam. Mama podstawiła mi talerz z kanapki i herbatę. Nawet nie drgnęłam na ten gest. Chwilę później usłyszałam powolne schodzenie po schodach. Moim oczom ukazał się Austin. Jego włosy były rozczochrane i każdy sterczał w inną stronę. Ubrany był w piżamę. Zdziwił mnie ten widok, bo myślałam, że idzie dzisiaj do pracy. Chwilę później wróciłam do mojej poprzedniej pozycji. Jedyne na co miałam ochotę to sen. 
- Cześć wszystkim - zawołał radośnie.
- Cześć skarbie - odpowiedziała mu mama z uśmiechem na twarzy.
Ja nie powiedziałam nic i nawet nie drgnęłam. Nagle poczułam czyjeś ręce na moim ciele. Tak, to był Austin. Zakradł się do mnie i wbił palce w moje boki, w wyniku czego spadłam z krzesła. Oboje zaczęli się ze mnie śmiać, a ja zrobiłam obrażoną minę.
- To nie było śmieszne - oburzyłam się krzyżując ręce na klatce piersiowej. 
- Nie śpij bo cię okradną - powiedział wesoły blondyn i podał mi rękę żebym wstała. Przymknęłam oczy i zgromiłam go wzrokiem. Złapałam za jego rękę i chwilę potem stałam już na nogach. 
- A ty nie powinieneś być w pracy ? - zapytałam patrząc na zegarek
- Dzisiaj mam wolne - odpowiedział pełen dumy.
- Zazdroszczę.
- Podwieźć cię do szkoły ? 
- Nie dzięki. Przejdę się, bo mam jeszcze trochę czasu, więc zdążę. 
- Nie ma sprawy - mówiąc wziął kanapkę i ruszył w stronę salonu. 
- Ja się już zbieram - rzuciłam do mamy i zgarnęłam moją torebkę z krzesła. 
- Już ? Nawet nic nie zjadłaś - zdziwiła się rodzicielka 
- Wezmę na wynos - zaśmiałam się i chwyciłam jedzenie z talerza - Pa mamo, pa Austin - zawołałam wychodząc z domu, na co oboje odpowiedzieli mi chórem na pożegnanie. Od razu sięgnęłam do torebki po moje słuchawki, które chwilę potem miałam już podpięte do telefonu. Włączyłam pierwszą piosnkę z mojej playlisty i ruszyłam w stronę szkoły. Napawałam się słońcem, które cały czas ogrzewało moją twarz. Mimo, że mieliśmy już początek września nadal było ciepło. Pogoda w tym roku naprawdę nas rozpieszczała. Wsłuchałam się w piosenkę, która leciała ze słuchawek i w jej rytm się poruszałam. Zanim się obejrzałam, byłam już pod szkołą. Wyłączyłam muzykę i przekroczyłam próg budynku. Przeszłam przez długi korytarz, udając się do mojej szafki. Schowałam w niej nie potrzebne mi rzeczy, a wyciągnęłam tylko książki na następną lekcję. 
- Hej - usłyszałam męski głos kiedy zamykałam drzwiczki. Moim oczom ukazał się wysoki, kręcony brunet. Tak dobrze myślicie. To był właśnie Harry. Po moim ostatnim wybuchu złości u mnie w domu, nie kontaktowałam się z nim i chciałam, żeby tak zostało. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc rzuciłam krótkie "cześć" i kierowałam się w stronę sali. Chłopak nie czekał i ruszył w moją stronę łapiąc mnie za rękę w taki sposób, że momentalnie stałam przodem do niego.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał nadal nie puszczając mojej ręki.
- Nie mamy o czym - odpowiedziałam oschle i chciałam wrócić do tego, co zamierzałam zrobić, ale loczek zagrodził mi drogę.
- Właśnie, że mamy. Nie wiem dlaczego się tak wkurzyłaś wtedy, ale naprawdę nie chciałem nic zrobić, a tym bardziej powiedzieć coś co by cię uraziło. Nie rozumiem twojego zachowania - spojrzał na mnie smutnymi oczami i wtedy się ugięłam. Nie wiem dlaczego on aż tak na mnie działa. Może to przez te jego zielone oczy, w których zatapiała się niejedna laska i oddała by wszystko żeby znaleźć się na moim miejscu... Stop! Nie mogę tak myśleć o chłopaku, którego niedawno poznałam i praktycznie w ogóle nie znam 
- Masz rację. Nie powinnam się tak unosić. Przepraszam - mówiąc to spuściłam głowę na podłogę. Szybko jednak poczułam miękkie dłonie na moim podbródku. Brunet chwycił go i tym samym zmusił mnie, żebym na niego spojrzała.
- Nie ma za co, Jones - powiedział z uśmiechem na twarzy. Zawsze kiedy mówił do mnie po nazwisku, lecz w pieszczotliwy sposób, czułam stado motyli w moim brzuchu. To było dziwne, nawet bardzo. Na słowa chłopaka, także się zaśmiałam i uderzyłam go lekko w ramie. W tym samym momencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka. 
- Powinniśmy już iść.                        

- Tak, chodźmy - odpowiedział chłopak i położył swoją rękę na dole moich pleców. Opuścił ją dopiero w momencie, w którym weszliśmy do sali. Każde z nas zajęło swoją ławkę. Ja usiadłam w ostatniej przy oknie wraz z Alice, a Harry z Niallem, który już dzisiaj przyszedł do szkoły. Chwilę później do sali wszedł nauczyciel. Jednak nie był on sam. Za nim wkroczył wysoki czarnowłosy mulat. Ubrany był w białą, luźną koszulkę, na której włożona była jasna, dżinsowa kurtka. Do tego miał ciemne spodnie i białe buty do kostki. Wszystkim dziewczynom na jego widok opadła szczęka. Mnie i Alice także. 
- Kochani - zaczął nauczyciel, przywołując wszystkich na ziemię - to jest Zayn Malik. Od dzisiaj będzie w waszej klasie - powiedział, a mulat udał się do ławki obok mnie. Siadając spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Na ten gest moje policzki oblał rumieniec. Zapewne zobaczył to Harry bo popatrzył na niego z taką miną, jakby chciał go co najmniej zabić. Reszta część lekcji zleciała mi na gadaniu z Alice. Nim się obejrzałyśmy zadzwonił dzwonek i obie udałyśmy się w kierunku naszej ulubionej ławki przed szkołą. Po drodze zauważyłyśmy lekko wkurzonego chłopaka, który otoczony był przez Paris i jej przyjaciółki. No tak, cóż się dziwić. Jest nowy, a w dodatku przystojny. Paris zawsze startowała do starszych, ale jak teraz sama jest w ostatniej klasie, to szuka nowych ofiar, a Malik jest po prostu idealny. Zaśmiałyśmy się z Al na ten widok i dalej szłyśmy przed siebie. Gdy Zayn nas zobaczył, szybko odtrącił od siebie trzy przyjaciółki i podszedł do nas.
- Hej dziewczyny. Macie ochotę wpaść do mnie w sobotę na imprezę ? - mówił, cały czas patrząc się głęboko w moje oczy - Wiecie, jestem tu nowy, więc pomyślałem, że to dobry pomysł.
- Jasne - zawołała uradowana Alice.
- Super. W takim razie widzimy się w sobotę. Adres podam wam dzień wcześniej - puścił do nas oczko i odszedł w kierunku przeciwnym do nas. 
- No to w ten weekend imprezujemy - rzuciła moja przyjaciółka i złapała mnie pod rękę. Wyszłyśmy przed szkołę i przez resztę przerwy rozmawiałyśmy o imprezie, która czekała nas w tym tygodniu. Zastanawiałyśmy się w co się ubierzemy, kto przyjdzie i jak to wszystko będzie wyglądało. 


***

- Już nie lubię tego całego Zayna - odparł oschle Harry podczas przerwy obiadowej. Jak zwykle całą szóstką siedzieliśmy przy jednym stoliku. 
- Daj spokój - machnęła ręką Alice - Jest całkiem w porządku. Po za tym w sobotę urządza imprezę - dodała, poruszając śmiesznie brwiami. Cała Alice. Uwielbiała imprezować i nie odpuszczała żadnej okazji, żeby trochę pobalować.
- Wszyscy idziecie, prawda ? - zapytałam. Wszyscy pokiwali twierdząco głową, oprócz Harrego - Ty nie idziesz ? - zapytałam kierując swój wzrok na niego. 
- Jakoś nie mam ochoty na imprezowanie. 
- Dlaczego ?
- Nie wiem. Tak po prostu.
- No ale proszę - przeciągnęłam ostatnie słowo i zatrzepotałam rzęsami w kierunku bruneta.
- Skoro tak nalegasz.... Niech ci będzie - powiedział, przewracając oczami. 
- No i ekstra, będziemy w komplecie - odparła uradowana Al i zaklaskała w ręce. Wszyscy jednocześnie zaczęliśmy się z niej śmiać, a ona udała, że robi obrażoną minę, jednak nie czekając długo dołączyła do nas. 


***

W końcu nadeszła upragniona przez wszystkich sobota. Cały tydzień zleciał dosyć szybko i codziennie panowała ta sama rutyna. Rano szłam do szkoły, a gdy wracałam, robiłam chwilę odpoczynku i brałam się za lekcje. Zwykle zajmowało mi to większość czasu i pochłaniało całą moją energię, więc kiedy już kończyłam, nie miałam siły na nic i szłam wcześnie spać. Dzisiaj od rana po głowie chodziła mi jedna myśl - impreza u Zayna. Na początku byłam sceptycznie nastawiona co do tego pomysłu, lecz po paru dniach Alice przekonała mnie, że może być całkiem fajna zabawa. Umówiłam się z nią, że razem przygotujemy się u niej, a potem przyjedzie po nas Louis i Harry. Zgodził się tam pójść jedynie dlatego, że ja tam idę. Nie wtrącałam się za bardzo w to. Ważne, że w ogóle idzie. Po zjedzeniu śniadania, udałam się do mojego pokoju i ubrałam pierwsze lepsze rzeczy. Zgarnęłam z łazienki kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami do mojego dzisiejszego makijażu, który miałam wykonać u przyjaciółki. Włożyłam ją do torby wraz z ubraniami na wieczór i zeszłam na dół.
- Mamo, ja lecę do Alice i prawdopodobnie będę u niej spała - powiedziałam do rodzicielki, która siedziała w salonie przed telewizorem. 
- Dobrze skarbie. Baw się dobrze - rzuciła z uśmiechem, spoglądając w moją stronę 
- Na razie - przesłałam jej buziaka w powietrzu i wyszłam na autobus. Nie czekałam długo i chwilę później siedziałam już w środku. Włączyłam muzykę, która płynęła przez moje słuchawki. Dzięki temu droga minęła mi w mgnieniu oka i niebawem stałam już pod blokiem. Szybko weszłam po schodach na drugie piętro i zapukałam do drzwi. Chwilę potem otworzyła mi brunetka.
- Hej. Dobrze, że już jesteś - powiedziała radośnie i wskazała, żebym weszła do środka - Właśnie wyszli moi rodzice, więc mamy całe mieszkania dla siebie.
- O to super. Tutaj są moje rzeczy - powiedziałam, unosząc torebkę do góry. 
- Dobra to bierzmy się do roboty. Najpierw zróbmy makijaż i włosy - Usiadłyśmy w jej pokoju, każda przed lustrem i zaczęłyśmy robić make-up. Po niecałej półgodzinie byłyśmy gotowe i zaczęłyśmy zabierać się za fryzury. Ja postanowiłam je pokręcić i związać w luźnego kucyk. a, z którego pojedyncze pasma włosów opadały na moją twarz. Alice natomiast wyprostowała je i pozostawiła rozpuszczone. Jednak, żeby fryzura nie była banalna, przez całą szerokość miała zaplecionego dobieranego warkocza, który zakończony był małą, białą kokardką. Podczas całej naszej pracy, prowadziłyśmy zawziętą dyskusję, na każdy możliwy temat. 
- Więc o której przyjadą chłopaki ? - zapytałam
- Impreza zaczyna się o 16, więc oni powinni być tutaj o 15.30, więc za jakąś niecałą godzinę - odpowiedziała spoglądając na zegarek.
- Lepiej się już przebierzmy bo nie zdążymy - zaproponowałam. 
- Rzeczywiście masz rację - wstałam z krzesła przed biurkiem i podeszłam do mojej torby. Wyciągnęłam z niej ubrania i udałam się w kierunku łazienki. Postanowiłam ubrać czarną, prześwitującą koszulę, u której rękawy podciągnęłam do łokci i zapięłam. Do tego włożyłam czerwone, krótkie spodenki z ćwiekami na jednej z kieszeni i czarne trapery, które także miały ćwieki. Za dodatki dobrałam naszyjnik z czaszką na końcu i czarną bransoletkę.
Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze i wyszłam sprawdzić jak wygląda moja przyjaciółka. Ona ubrana natomiast była w krótkie dżinsowe spodenki z wysokim stanem, biały crop top z nadrukiem na środku i czarne lity z ćwiekami na obcasie. Do tego na rękę miała założoną złotą bransoletkę z kolcami.
- Wyglądasz bosko - szepnęła w moją stronę kiedy tylko mnie zauważyła. 
- Ty także. Wyglądasz niesamowicie - powiedziałam, uśmiechając się do niej. Czekając na chłopaków siedziałyśmy w salonie i oglądałyśmy kreskówki. Od zawsze robiłyśmy to kiedy tylko ja byłam u Alice, albo ona u mnie. To był taki nasz mały "rytuał". Nagle komórka dziewczyny zaczęła dzwonić.
- Tak ? Okej już schodzimy - powiedziała po czym się rozłączyła i schowała telefon do tylniej kieszeni spodenek - Chłopaki już są. Chodźmy - zawołała i razem udałyśmy się w kierunku drzwi. Alice zamknęła je na klucz i zeszłyśmy po schodach na dół. Louis podjechał pod nas swoim czarnym BMW, które zaparkował przed samą klatką. Wsiadłyśmy do środka, witając się z chłopakami. Całą drogę nie odzywaliśmy się, ale nie przeszkadzało mi to. Wsłuchałam się w piosenki, które leciały z radia. Szybko znaleźliśmy się pod domem Malika. Był on... wielki. To nie był nawet dom, tylko willa. Przez zasłonięte okna widać było kolorowe światła i nawet na ulicy słychać było dźwięk muzyki. Bardzo spodobał mi się taki klimat. Zaparkowaliśmy przed domem, a zaraz za nami przyjechał Niall i Liam. Całą czwórką ruszyliśmy w stronę domu. W progu przywitał nas uradowany gospodarz.
- O dobrze, że już jesteście - uścisnął rękę z każdym z chłopaków, a moją i Alice pocałował. Obie na ten gest się zarumieniłyśmy, a chłopaki popatrzyli na nas ze zdziwieniem. Na imprezie była chyba cała szkoła, jak nie lepiej. Wszyscy ruszyliśmy w stronę baru i zamówiliśmy po drinku. 


***

Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Najwięcej kawałków przetańczyłam z Harrym, który co chwilę porywał mnie na parkiet. Przez cały czas narzekał na to, jak bardzo nie lubi Malika.                                        
- Zaraz wracam, idę do łazienki - próbowałam przekrzyczeć muzykę i przysunęłam się bliżej loczka. Skinął tylko głową, a ja poszłam w wyznaczone wcześniej miejsce. Wracając nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przy barze zastałam bruneta, który w zaparte rozmawiał i śmiał się wraz z moim największym wrogiem. Tak, dobrze myślicie. Była to niejaka Paris, która owijała sobie każdego chłopaka wokół palca. Postanowiłam nie przerywać im tej romantycznej pogawędki i ruszyłam przed siebie. Szłam długim korytarzem bez celu, lecz nagle coś stanęło na mojej drodze. Odbiłam się od czyjegoś torsu i już miałam upaść, lecz ten ktoś chwycił mnie w talii i podtrzymał. Spojrzałam w górę.
- Zayn to ty - powiedziałam niepewnie - Dziękuję - posłałam chłopakowi uśmiech i stanęłam na własne nogi, próbując złapać równowagę. 
- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech i wyswobodził mnie z uścisku - Chcesz może zatańczyć? - zapytał, wystawiając w moim kierunku rękę. Spojrzałam jeszcze krótko na Harrego, który nieprzerwał swojej poprzedniej czynności i złapałam rękę mulata, kiwając twierdząco głowa. Pociągnął mnie za sobą i chwile później staliśmy na środku parkietu. Na mój pech, w tym momencie piosenka zmieniła się na wolna. Chłopak objął mnie w talii a ja oplotłam moje ręce na jego karku. Przez cała piosenkę przyglądał mi się uważnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Gdy zmienił się utwór, opuścił ręce i ujął w nich moja dłoń, muskając ja delikatnie ustami. 
- Dziękuję za taniec - odparł i mrugnął do mnie oczkiem 
- Ja także - odwzajemniam uśmiech i coś sobie przypomniałam. Przez cały wieczór, ani razu nie widziałam Alice. Postanowiłam to jak najszybciej zmienić. 
- Muszę znaleźć przyjaciółkę -  powiedziałam do Malika i wysłałam mu przepraszające spojrzenie. 
- Nie ma sprawy. Pomoc ci ?
- Nie dzięki - powiedziałam z uśmiechem i ruszyłam na poszukiwania. Przeszłam cały parter, lecz nigdzie jej nie bylo, wiec postanowiłam iść na piętro. Gdy zajrzałam do jednego z pokoi, moje serce rozerwało się na milion kawałków, a w oczach momentalnie zaczęła się zbierać słona ciecz.


                                                                                                                                                                   



I w końcu jest 5 rozdział :) Nie dzieje się za wiele, ale mamy nadzieję, że z chęcią go przeczytacie i dalej będziecie śledzić losy bohaterów. 

Czytasz = Skomentuj ♥

Wystarczy mały komentarz z czymkolwiek. Może to być ":)" lub jakieś słowo. Wszytko się liczy i daje motywację do dalszej pracy :*

piątek, 31 lipca 2015

Chapter 4

 #Retrospekcja# 
*** Oczami Harrego ***

Byłem w trakcie oglądania telewizji, kiedy w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Podniosłem leniwie swoje cztery litery z kanapy, po czym ruszyłem w stronę drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem Louisa.
- Co ty tutaj robisz ? - spytałem zdziwiony widząc przyjaciela. 
- Cześć Harry, ciebie też miło widzieć - powiedział z ironią w głosie - A tak na serio to mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Co ty na to żebyśmy dzisiaj razem wyskoczyli gdzieś do baru ? Oczywiście ja stawiam - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Czy ja wiem...
- No stary nie daj się prosić. Jest koniec wakacji. Zresztą co ty zamierzasz robić sam w domu w piątkowy wieczór ? Bo z tego co wiem to Niall przyjeżdża dopiero jutro. Po za ty mam do Ciebie pewnego rodzaju prośbę
- Dobra niech Ci będzie. Poczekaj tu chwilę. - powiedziałem i wszedłem na chwilę do domu. Wziąłem klucze z komody koło lustra i ruszyłem w stronę drzwi po chwili zamykając je. Wsiadłem do samochodu Lou i ruszyliśmy w stronę jednego z nowojorskich klubów. Parę minut później auto już się zatrzymało, a my z niego wysiedliśmy. Weszliśmy do środka knajpy i od razu zajęliśmy miejsce przy barze. 
- Dwa razy Whisky poproszę - odezwał się Lou do barmana, który chwilę później postawił przed nami dwa szklane naczynia wypełnione alkoholem. Unieśliśmy nasze szklanki po czym zderzyliśmy się nimi i wypiliśmy ich zawartość. Od razu poczułem gorzki smak w moim przełyku, ale tak naprawdę to tego było mi trzeba. Musiałem się choć na chwilę oderwać od teraźniejszego świata. Cała ta sprawa w poprzedniej szkole, przeprowadzka do nowego miejsca, to wszystko było dosyć ciężkie. Dobrze jednak, że tutaj w Nowym Jorku mam znajomych i przyjaciół. Inaczej sam chyba nie dałbym sobie z tym wszystkim rady. Cieszę się że Niall zgodził się tutaj ze mną przyjechać. Jest naprawdę wspaniałym przyjacielem i traktuje go jak brata. Zresztą Louis'a i Liam'a tak samo. Mimo iż nie widzieliśmy się jakiś czas to nasze kontakty nie zmalały. Często ze sobą rozmawialiśmy, a gdy była taka okazja to odwiedzaliśmy się. Mam naprawdę duże szczęście, że mam tak wspaniałą trójkę przyjaciół. Poprosiliśmy o kolejne kolejki alkoholu. Zatapialiśmy się w nich szklanka po szklance. Kiedy byliśmy w trakcie opróżniania następnej, przerwałem głuchą ciszę, która była między nami.
- No więc jaką miałeś do mnie tą prośbę ? - Zapytałem szatyna siedzącego koło mnie.
- Bo jest taka jedna dziewczyna w szkole...
- Ooo czyżby nasz Lou się zakochał ?
- Nie. Chodzi zupełnie o coś innego. Chciałbym abyś zrobił mi małą przysługę - zaczął niepewnie
- A więc w czym rzecz ? 
- Będziesz w naszej szkole nowy, a więc mógłbyś z nią pogadać, poflirtować czasami. Chodzi o to żeby do Ciebie coś poczuła, a gdy już będzie myślała, że to coś poważniejszego, to żebyś ją po prostu zostawił - mówił przez zaciśnięte zęby, a ja go w ogóle nie poznawałem.
- Wow spokojnie Lou. Skąd w tobie tyle złości ? Co zrobiła ci ta dziewczyna, że ty chcesz ją tak potraktować ?
- Długa historia, ale tak w skrócie mogę ci to opowiedzieć tylko tyle, że chodzi o to, że jest ona po prostu fałszywa i chcę żeby poczuła co to ból.
- Nie wiem Tommo. Nie jestem jakoś do tego przekonany...
- No proszę. Zresztą gwarantuje Ci że ona nie jest w twoim typie, a to dla Ciebie takiego badboy'a jakiego zawsze znałem nie będzie żadnym problem.
- No dobra niech Ci będzie...
- Świetnie. Tylko pamiętaj pod żadnym pozorem nie możesz się już z tego wycofać ? 
- Co ? Dlaczego ? - zapytałem zdziwiony
- Po prostu nie radzę jeśli nie chcesz cierpieć - te słowa przyjaciela bardzo mnie zaintrygowały i nie wiedziałem o czym on mówi, jednak za każdym razem kiedy chciałem o to zapytać on zmieniał temat i nigdy mi nie odpowiadał, więc po paru próbach odpuściłem. Trudno już. Zgodziłem się i tego nie zmienię. Zresztą podziałały na mnie w tamtym momencie dawki alkoholu, które wcześniej dostarczałem do mojego organizmu. Może nie będzie tak źle i szybko to załatwię. Mam nadzieję.


#Koniec Retrospekcji#

Co żeś ty Harry kurwa narobił! - karciłem się co chwilę w myślach przypominając sobie tamtą sytuację w barze. Nerwowo krążyłem koło samochodu przeczesując włosy rękami. Nie wiedziałem co mam z tym wszystkim zrobić. Obiecałem Louis'owi, że to jakoś załatwię i wykonam jego prośbę. Zresztą powiedział, że nie mogę się z tego wycofać. Ta sytuacja mnie przerosła i chyba nie dam sobie z tym rady. Nie potrafiłbym skrzywdzić Carrie. Naprawdę ją lubię i nie chciałbym jej ranić. Postanowiłem więc jechać do przyjaciela i wyjaśnić całą sytuację. Szybko znalazłem się w samochodzie i przekręciłem kluczyki w stacyjce. Zapiąłem pasy i z piskiem opon ruszyłem z pod domu blondynki. W drodze cały czas myślałem o tym co powiem Louis'owi i jak on się zachowa. Nim się obejrzałem stałem już pod domem jego i Liam'a. Czym prędzej wysiadłem z auta i zmierzyłem w stronę drzwi. Zapukałem, a po chwili otworzył mi Payne.
- Jest Louis ? 
- Tak wchodź - odpowiedział mi i pokazał żebym wszedł.
- Dzięki - szybko przekroczyłem próg domu i szukałem wzrokiem Tomlinson'a. Siedział przed telewizorem i oglądał jakieś programy.
- Możemy porozmawiać ? - spytałem w kierunku chłopaka na co on momentalnie skierował swój wzrok na mnie. Po chwili podszedł do mnie a Liam udał się do innego pokoju. 
- A więc o co chodzi? - Zapytał
- Stary ja nie dam rady wykonać twojej prośby. To mnie przerasta 
- Jak to ? - oburzył się brunet - Nie możesz tego zrobić. Mówiłem ci przecież że jak się zgodzisz to już nie możesz się z tego wyplątać
- Tak wiem, ale ja naprawdę nie mogę tego zrobić. Jak chcesz mogę ci zapłacić tylko powiedz ile - Mówiłem wyciągając jednocześnie portfel z tylnej kieszeni.
- Przestań tu nie chodzi o pieniądze - powiedział błagalnym głosem - Proszę zaufaj mi. Inaczej obaj na tym ucierpimy i to solidnie.
- Dlaczego niby ?
- Hazza zaufaj mi. Nie mogę ci jeszcze o tym powiedzieć, przynajmniej nie teraz. Po prostu jeśli tego nie zrobisz twój powód wylania ciebie z poprzedniej szkoły może wyjść na jaw - w
tamtym momencie zamarłem. Gdyby ktokolwiek się dowiedział o tym byłbym skończony. Nikt nie mógł poznać prawdy.
- Dobra niech ci będzie, ale proszę obiecaj mi, że wkrótce mi powiesz w czym rzecz i to wszystko odkręcisz.
- Obiecuję, a przynajmniej się postaram. Dziękuje ci Styles za wszystko - powiedział po czym przyjacielsko przytulił mnie, co szybko odwzajemniłem. Pożegnałem się z przyjacielem i pojechałem do domu. 


*** Oczami Carrie ***

Obudziłam się rano z mocnym bólem głowy. Analizowałam dokładnie wszystko co działo się poprzedniej nocy. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, na którym widniała godzina 13. Nie miałam siły ruszyć się z łóżka. Próbowałam wstać jednak od razu zakręciło mi się w głowie i szybko z powrotem opadłam na pościel. Cudem doczołgałam się do łazienki, po drodze zabierając ze sobą ręcznik. Weszłam pod prysznic i od razu odkręciłam wodę, która po chwili zmoczyła całe moje ciało. Sięgnęłam po mój ulubiony truskawkowy żel pod prysznic i dokładnie się nim umyłam. Szybko umyłam jeszcze włosy i wyszłam z kabiny. Owinięta w ręcznik ruszyłam w stronę pokoju, gdzie zostawiłam bieliznę i ubrania. 
- Co ty robisz w moim pokoju ?! - krzyknęłam do chłopaka, który siedział na moim łóżku. 
- Nie było cię w szkole i nie odbierałaś od nikogo telefonu. Myślałem, że coś ci się stało - mówiąc to przenikliwie wpatrywał się w moje ciało, a jednocześnie uśmiechał się przy tym tajemniczo. 
- Spokojnie nic mi nie jest Harry - odparłam zakrywając się jeszcze mocniej ręcznikiem - Ale teraz możesz już wyjść bo chciałabym się przebrać - powiedziałam wskazując ręką na ubrania, które leżały koło niego.                                                      
- Możesz się ubrać przy mnie. Nieraz widziałem nagie, kobiece ciała. Chyba, że ty się wstydzisz ? - powiedział zagryzając dolną wargę. 
- Po prostu już wyjdź - warknęłam, pokazując mu drzwi. Brunet nic nie powiedział tylko posłusznie wykonał moje polecenie, wychodząc z pokoju. 
- Dobra już wychodzę księżniczko. Ale gdybyś czegoś potrzebowała czekam w salonie - mówił i opuścił moje królestwo. Szybko się ubrałam i rozczesałam włosy, po czym zeszłam na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu loczek nadal siedział u mnie w domu. Miałam nadzieję, że żartował z tym, że będzie na mnie czekał, jednak najwyraźniej musiałam się z nim jakoś uporać. Nie zwracając na razie na niego zbytniej uwagi ruszyłam w stronę kuchni, gdzie zamierzałam zrobić sobie śniadanie. Włączyłam radio, gdzie leciała moja ulubiona piosenka, zaczęłam się kołysać w jej rytm i sięgnęłam do lodówki po potrzebne mi składniki. Chwilę po tym usłyszałam cichy chichot za moimi plecami, a gdy się odwróciłam zauważyłam loczka, który wpatrywał się we mnie maślanymi oczami. Na jego widok podskoczyłam, jednak od razu wróciłam do poprzedniej czynności.
- A więc co ty tu jeszcze robisz ? - zapytałam, tym samym robiąc sobie kanapki. 
- Chciałem się upewnić czy aby na pewno nic ci nie jest po wczorajszym. 
- Nie musisz się o mnie martwić. Jestem już dużą dziewczynką.
- Wiem i zdaję sobie z tego sprawę, ale mam do Ciebie pytanie. Nie kontaktowałaś się może z Niallem ? Martwię się o niego. Nie odbiera telefonu, a nie wrócił też na noc do domu.
- Niestety nie. A teraz możesz już opuścić mój dom ? - zapytałam z poirytowaniem 
- Co ty taka niegościnna ? Mamusia i tatuś nie nauczyli cię manier ? - po tych słowach coś we mnie pękło. Na samo wspomnienie o moim ojcu robi mi się nie dobrze i nienawidzę jak ktoś o nim mówi cokolwiek. 
- Wyjdź ! - wysyczałam przez zaciśnięte zęby i wskazałam chłopakowi drzwi. W jego oczach było widać zdziwienie i zakłopotanie. Nic nie mówiąc opuścił kuchnię po czym usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Po tej sprawie odechciało mi się jeść, więc udałam się do swojego pokoju po mój laptop. Przeglądając internet nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu wyskoczyło zdjęcie mojego przyjaciela.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
- Hej Carrie. Czemu nie było cię dzisiaj w szkole ? Martwiliśmy się o ciebie.
- Hej Liam. Źle się czułam po wczorajszej imprezie ale już wszystko okej. 
- Dobrze to słyszeć. Masz czas dzisiaj o 15 ? Może wybralibyśmy się na kawę ? Mam do ciebie pewną sprawę
- Jasne Li. Spotkamy się na miejscu czy po mnie przyjdziesz?
- Będę u ciebie punktualnie. Do zobaczenia.
-Pa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po skończonej rozmowie spojrzałam na zegarek. Zostało mi jeszcze 30 min do spotkania z Liam'em. Usiadłam w salonie na kanapie po czym włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś serial. Nim się obejrzałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę wyjścia, gdzie stał mój przyjaciel. Założyłam buty i chwile po tym znalazłam się u jego boku. Razem ruszyliśmy w stronę naszej ulubionej kawiarni. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików i zamówiliśmy nasze napoje. Ja wzięłam moje ulubione mrożone karmelowe Latte, a Liam mrożoną Mocha.
- A więc o czy tak naprawdę chciałeś ze mną porozmawiać ? - zaczęłam                                                                 
- Chciałem ci coś powiedzieć, a tak naprawdę się czymś pochwalić. Chodzi o to, że poznałem ostatnio dziewczynę... - nie zdążył dokończyć ponieważ przerwał mu mój niepohamowany entuzjazm 
- To świetnie ! Tak się cieszę, że kogoś poznałeś. Opowiedz mi coś o niej - mówiąc to, do naszego stolika podszedł kelner, który przyniósł nasze kawy.
- Ma na imię Danielle. Poznaliśmy się parę dni temu w jednym z klubów i bardzo chciałbym, żebyś ją poznała. 
- Jasne, nie ma sprawy. Poznam ją z przyjemnością. Wpadnij kiedyś z nią do mnie - powiedziałam do przyjaciela uśmiechając się, na co on odpowiedział tym samym. Siedzieliśmy tak jeszcze dobrą godzinę, rozmawiając i pijąc co chwilę kawę. Nawet nie sądziłam, że aż tak brakowało mi spędzania wspólnego czasu z Liam'em. Jest on naprawdę wspaniałym przyjacielem. Mogę mu się zwierzyć ze wszystkiego, a on mnie zawsze wysłucha. Kiedy opróżniliśmy już nasze szklanki z kawą, wyszliśmy z lokalu i udaliśmy się w stronę mojego domu. Gdy byliśmy już na miejscu, pożegnałam się z brunetem z weszłam do środka. 
- Już jestem - zawołałam do mamy, która krzątała się po kuchni. 
- Carrie masz gościa. Jest u ciebie w pokoju - powiedziała blondynka, nie przerywając swoich poprzednich czynności. Gdy usłyszałam co powiedziała, bardzo się zdziwiłam. Nie spodziewałam się nikogo dzisiaj. Szybko zdjęłam moje białe conversy i udałam się po schodach do swojego pokoju. Gdy ujrzałam kim jest mój "gość" zamurowało mnie. 


*** Oczami Nialla ***

- Hej Carrie - powiedziałem kiedy blondynka przekraczała próg swojej sypialni.
- Co ty tutaj robisz ? - zapytała dziewczyna, od razu gdy mnie zobaczyła.
- Chciałem pogadać - mówiąc to zbliżyłem się do niej. Uniosłem rękę w celu dotknięcia jej, jednak gdy tylko odległość między nami się zmniejszyła w oczach Carrie pojawiło się przerażeni, a ona sama szybko się ode mnie odsunęła. Widząc to, moje serce rozpadło się na milion kawałków.                              
- Przepraszam... - wyszeptałem i ze spuszczoną głową kierowałem się w stronę wyjścia z pokoju. 
- Niall, zaczekaj - poczułem jej delikatną dłoń na swoim nadgarstku. Obróciłem się tak aby stać i przodem do niej i spojrzałem w jej piękne błękitne oczy, w których powoli znikał strach. - Przepraszam, nie powinnam się tak zachować.
- Nie to ja przepraszam. Nie powinienem przychodzić do Ciebie bez uprzedzenia, ale naprawdę zależało mi na tym, aby jak najszybciej z tobą porozmawiać. 
- Usiądź - powiedziała Carrie wskazując na jej łóżko. Chwilę potem oboje siedzieliśmy na jej jasnoróżowej pościeli. 
- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za wczoraj. Nie chciałem się tak zachować i naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło. Działałem pod wpływem emocji. Zresztą miałem poprzedniego dnia parę nieprzyjemnych starć i myślę, że to głównie też na to podziałało. 
- Nie ma sprawy Niall. Było minęło i czasu nie cofniemy - mówiła uśmiechając się do mnie. - Skoro już tu jesteś to możemy zacząć nasz esej do szkoły. 
- W porządku. A więc o kim chciałabyś napisać ? O jakim piosenkarzu wiesz dużo rzeczy, których nie znajdziemy w internecie ?
- W tym problem, że chyba nie znam aż na tyle dobrze żadnego piosenkarza. A ty kogoś takiego masz ?
- Myślałem, że możemy napisać o Sebastianie Mason'ie.
- Znasz go ? - zapytała z wyraźnym zdziwieniem w głosie
- Tak to... mój... kuzyn - powiedziałem jąkając się przy tym 
- Nie wiedziałam, że jesteś jego kuzynem. Nigdy mi o tobie nie wspominał.
- To ty go znasz ? - zapytałem
- Tak poznaliśmy się w te wakacje, ale nasza znajomość jest już skończona. 
- Coś się stało ? 
- Długa historia. Jakoś nie mam teraz ochoty, żeby o tym rozmawiać. Opowiem ci przy innej okazji. 
- Okey - powiedziałem uśmiechając się do dziewczyny - Więc piszemy o nim ? - spytałem, na co Carrie tylko skinęła głową. 


*** Oczami Carrie ***

Niall nie jest aż taki zły jak mi się wydawało. Tak naprawdę to jest dobrym kumplem i świetnie mi się razem z nim pracowało. Podczas pisania naszej pracy bardzo dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy na wiele tematów. Wtedy dostrzegłam ogromne podobieństwo między nim i Sebastianem.
- Był u mnie dzisiaj Harry. Martwi się o ciebie - powiedziałam do blondyna, który był zajęty bazgraniem czegoś na kartce.
- Nie potrzebnie - odparł oschle nie przerywając tego co robił
- Właśnie potrzebnie. Gdzie byłeś na noc ? Podobno po ognisku nie wróciłeś już do domu
- Nie martw się zatrzymałem się na parę dni u ciotki, która tu mieszka. Musiałem odetchnąć od tego wszystkiego chociaż na chwilę.
- Niech ci będzie. Ale obiecaj mi, że z nim porozmawiasz - po moich słowach podniósł wzrok znad pracy i spojrzał na mnie.
- Obiecuję - uśmiechnął się. Po niecałej godzinie nasz esej był już gotowy. Pożegnałam się z Niallem, a on opuścił mój dom. Reszta część dnia zleciała mi w mgnieniu oka. Cały czas oglądałam jakieś filmy, a międzyczasie rozmawiałam z Alice przez telefon. Nim się obejrzałam była już 22, a mi oczy same się zamykały. Nawet nie wiem, w którym momencie oddałam się w objęcia Morfeusza.


*** Oczami Harrego ***

Ostatnie parę godzin spędziłem nad rozmyślaniem o Carrie  i na dodzwonieniu się do Nialla, lecz na marne. Odkąd wyszedł z ogniska u Liam'a, nie miałem z nim żadnego kontaktu, a w mojej głowie tworzyły się najczarniejsze scenariusze. Kiedy już miałem iść do łóżka, w całym domu rozległ się dzwonek do drzwi. Czym prędzej zbiegłem ze schodów o mało co nie zabijając się na nich. Otworzyłem drzwi i od razu odetchnąłem z ulgą. 
- Niall jesteś w końcu - zawołałem do blondyna.
- Musimy porozmawiać - powiedział poważnym tonem głosu. Usiedliśmy w salonie naprzeciwko siebie. Uważnie przyglądałem się niebieskookiemu, który intensywnie nad czymś myślał. 
- Chodzi o Carrie - zaczął - byłem dzisiaj u niej ją przeprosić, ale 

nie w tym rzecz. Pamiętasz tą dziewczynę z wakacji, o której ci mówiłem ?
- Tak, ale co to ma wspólnego z nią ? - zapytałem lekko zdezorientowany całą sytuacją
- Bo to była ona... 




                                                                                                            


Przepraszamy znowu, że w rozdziale nic się nie dzieje, ale ostatnio mamy sporo spraw na głowie i mało czasu na pisanie. Mamy nadzieję, że wkrótce się o zmieni i rozdziały będą pełne akcji i regularnie się będą pojawiały na blogu. 

Jeśli przeczytałeś = Skomentuj ♥

Każdy komentarz jest dla nas bardzo ważny i daje chęci do pracy. Tak więc poświęć te parę sekund i napisz cokolwiek. Będziemy bardzo wdzięczne i z góry dziękujemy! ♥