czwartek, 23 lipca 2015

Chapter 3

Zamknęłam oczy i czekałam na ból. Usłyszałam huk i zobaczyłam blondyna przypartego do ściany przez Harrego. Przestraszona tą sytuacją wybiegłam przed dom Liama i usiadłam na schodach chowając twarz w dłoniach. Poczułam jak słone łzy spływają po moich policzkach. "Co by było gdyby nie loczek". W mojej głowie echem odbijało się to zdanie. Trzęsącymi rękami zaczęłam przeglądać moją torebkę w poszukiwaniu telefonu, lecz coś innego przykuło moją uwagę. Zaczęły wracać wspomnienia z przed 2 miesięcy kiedy Sebastian (wakacyjna "miłość") pomógł mi rzucić palenie. Jednak w obecnej sytuacji to mnie przerosło i bez wahania sięgnęłam po papierosa. Nikotyna działała na mnie jak lekarstwo na stres i dzięki niej nie myślałam już o obecnej sytuacji. Chwilę potem zawładnęła moim całym ciałem, a ja całkowicie się temu poddałam. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu...


                                *** Oczami Harrego *** 

Carrie już parę chwil temu zniknęła wraz z Niallem, a ja coraz bardziej martwiłem się o nią. Czym prędzej wstałem z miejsca i poszedłem w stronę domu. Wchodząc zobaczyłem rozwścieczonego przyjaciela. Z zaciśniętymi rękami zmierzał w stronę blondynki, która z przerażeniem patrzyła w jego oczy. Nie wiedziałem co się tu przed chwilą wydarzyło ale nie czekałem na wyjaśnienia z ich strony. Gdy to zobaczyłem, krew buzowała w moich żyłach. Czym prędzej złapałem za rękę Nialla i przywarłem go do ściany. Przerażona tą całą sytuacją Carrie wybiegła z pomieszczenia. Ja postanowiłem najpierw rozliczyć się z nim a potem dopiero szukać przyjaciółki. 
- Co ty kurwa chciałeś zrobić ?! - krzyknąłem do przyjaciela chcąc go uderzyć, ale powstrzymałem się od tego.
- To wszystko twoja wina ! - wykrzyczał mi prosto w twarz i odepchnął mnie od siebie po czym wyszedł wściekły bocznymi drzwiami. Nie miałem już siły za nim iść więc poszedłem szukać dziewczyny. Poszedłem w stronę ogniska przy którym siedzieli moi przyjaciele.
- Widzieliście gdzieś Carrie ? - zapytałem rozglądając się po ogrodzie. 
- Nie, myśleliśmy że jest w środku z Niallem. - powiedział Lou 
- Nialla już tutaj nie ma. - odparłem oschle 
- Jak to nie ma ? - zapytał zdziwiony Liam 
- Nie wiem źle się poczuł czy coś. Niech sam wam to wytłumaczy, ale gdzie jest Carrie ? - Na to pytanie wszyscy wzruszyli ramionami a ja udałem się w kierunku drzwi wejściowych. Otworzyłem je i ujrzałem dziewczynę siedzącą pośród dymu na schodach. Cała się trzęsła z zimna. Objąłem ją ramieniem i usiadłem koło niej. Na mój dotyk cała się przestraszyła.         
- Spokojnie to tylko ja - powiedziałem uśmiechając się do niej - Nie wiedziałem, że palisz. 
- Nie dawno rzuciłam... - odpowiedziała, a ja tylko wskazałem na papieros w jej ręce i spojrzałem na nią pytającym wzrokiem - To jest silniejsze ode mnie - wyjaśniła ze smutną miną i ponownie zaciągnęła się nikotyną.
- Daj mi to - powiedziałem i wyrwałem jej go z ręki. 
- Co ty robisz ?
- Nie będziesz sobie tym zatruwała życia - spojrzała na mnie tymi jej błękitnymi oczami robiąc minę zbitego psa, próbując odzyskać fajkę - Nic z tego na mnie to nie działa - powiedziałem i  rzuciłem jej nałóg na ziemię miażdżąc go przy tym butem. Na ten widok dziewczyna tylko spuściła głowę i starała się nie zwracać na mnie uwagi. 
- Carrie... - nagle jej wzrok skierował się w moją stronę - Co się tam między wami stało ? 
- Nie ważne, jakoś sobie z tym poradzę...
- Dla mnie ważne. Chcę ci pomóc
- Nie ważne mówiłam ci już - kontynuowała 
- Proszę... - powiedziałem i złapałem ją za rękę 
- Dlaczego aż tak ci na tym zależy ? 
- Zależy mi na tobie i nie chcę żebyś cierpiała... - Gdy to mówiłem objąłem jej zimną twarz moją ręką 
- No dobrze - blondynka w końcu ugięła się - weszłam do niego. Stał w pokoju tyłem do mnie. Podeszłam i zaczęłam się kilka razy wypytywać co mu się stało. Gdy nic nie odpowiadał wkurzyłam się i powiedziałam mu, że jest taki sam jak chłopak, którego poznałam w wakacje. Obaj zachowują się jak dzieci i mają taki sam charakter. Nazwałam go dupkiem i powiedziałam że nie umie się nawet odezwać. Potem kierował się w moją stronę z zaciśniętymi pięściami a ja się go przestraszyłam. Momentalnie do moich oczu zaczęły napływać łzy, a ja nie wiedziałam co mam robić. Na szczęście wtedy przyszedłeś ty i resztę historii już znasz. Nie wiem co by się stało gdybyś nie przyszedł - powiedziała łkając i wtuliła się we mnie. Jej głowa oparta była o mój tors. Czułem jak łzy spływające z jej policzków opadają na moją koszulkę, mocząc ją przy tym. Odwzajemniłem jej uścisk i przyciągnąłem ją do siebie jeszcze mocniej. Moje ręce głaskały jej plecy w celu uspokojenia jej.
- Mogę się jeszcze o coś zapytać ? - powiedziałem, na co dziewczyna tylko skinęła głową i popatrzyła mi prosto w oczy. - Kim był ten chłopak z wakacji, o którym wspominałaś ? - słysząc to Carrie lekko westchnęła i wytarła pojedyncze łzy spływające po jej policzkach. 
- A więc zaczęło się to w lipcu kiedy razem z Alice wyjechałyśmy na wakacje do Hiszpanii - zaczęła niepewnie - Pewnego dnia w jednym z klubów poznałam chłopaka imieniem Sebastian. Jak się później okazało był to Sebastian Kasey znany piosenkarz. Spędziliśmy razem wspaniałe 2 tygodnie. Spotykaliśmy się rano, a rozstawaliśmy wieczorem. Wiedział o mnie wszystko a ja o nim. Mówił mi że się we mnie zakochał i nie wyobraża sobie beze mnie życia. Nie musieliśmy się przejmować paparazzi i innymi mediami, ponieważ nie wiedzieli gdzie wyjechał. Te 2 tygodnie zleciały jednak szybko i przyszła pora się rozstać. Obiecał mi że niedługo się spotkamy i już niedługo go zobaczę. Szkoda tylko, że na słowach się skończyło. Kiedy wróciłam do domu, próbowałam do niego dzwonić, pisać lecz nic. Ślad się po nim urwał a on już nigdy się do mnie nie odezwał. Nawet nie wiem co się z nim teraz dzieje - mówiła przez łzy - Niestety tak to w życiu bywa, że ludzie przychodzą i odchodzą, mydląc nam oczy, że nasze zdanie ma znaczenie, że to, że tamto, że sramto. A potem pyk i już ich nie ma... - kończąc wytarła jeszcze raz oczy - Zresztą przyzwyczaiłam się, że po jakimś czasie ludzie mnie opuszczają i nie chcą mnie już znać. Tak samo było z moim ojcem, z Sebastianem i pewnie niedługo do nich też ktoś dołą... - Nie pozwoliłem jej dokończyć zdania i szybko przerwałem
- Ej nawet tak nie mów. Przecież masz mnie, Alice, chłopaków. My cię nie zostawimy. - powiedziałem i złapałem ją za podbródek zmuszając przy tym by spojrzała mi w oczy - Jesteś dla mni... dla nas ważna i nic ani nikt tego nie zmieni rozumiesz ? - Skinęła tylko głową a ja przytuliłem ją do siebie. 
- Dziękuję - szepnęła na co ja tylko pocałowałem czubek jej głowy
- Nie ma za co. Pamiętaj o tym że zawsze masz nas. I nie płacz już więcej - odparłem i kciukiem wytarłem słoną ciecz z jej delikatnej twarzy. 
- Harry mam do ciebie prośbę. Mógłbyś mnie odwieźć do domu ?
- Jasne nie ma sprawy. Zgaduję że mam nie mówić reszcie co się tu wydarzyło ?
- Jakbyś mógł...
- Nie ma problemu - odpowiedziałem i pomogłem się podnieść dziewczynie - Idę im powiedzieć, że jadę cię odwieźć bo się źle poczułaś. Poczekaj tu na mnie - powiedziałem i poszedłem na chwilę do ogródka, gdzie siedziała reszta moich przyjaciół.


                        *** Oczami Carrie ***
                                                                ( 5 minut później )

Zobaczyłam czarne Ferrari podjeżdżające pod dom. Chwilę potem drzwi od samochodu się otworzyły a z nich wyłonił się zielonooki brunet. Kierowałam się w stronę auta. W tym samym czasie Harry okrążył samochód i już stał u mojego boku. Otworzył drzwi od strony pasażera i wskazał ręką bym wsiadła. Ja tylko posłałam mu uśmiech, co on odwzajemnił i zamknął za mną drzwi. Chwilę potem siedział już przy na miejscu kierowcy. Podałam mu adres i nagle odpłynęłam. Byłam chyba za bardzo zmęczona tym wszystkim. 
Jestem już w domu. Nikogo nie ma. Jestem całkowicie sama. Wchodzę do mojego pokoju. Jest ciemno. Próbuję zapalić światło lecz ktoś chwyta mnie za rękę, po czym wykręca ją. Z bólu upadam na ziemię. Nie jestem w stanie zobaczyć kim jest zakapturzona postać. Nagle mnie podnosi i przytwierdza do ściany. Światło księżyca wpadające przez okno pozwala mi zobaczyć, że tajemnicza osoba trzyma w ręku broń i zbliża się z nią w moim kierunku, przystawiając ją do moich skroni. Jedyne co to z moich ust wydobywa się przeraźliwy krzyk. Nagle ktoś mną potrząsa. 
- Hej Carrie. Wszystko w porządku ? - Otworzyłam oczy i ujrzałam bruneta patrzącego na mnie z troską. Nie czekałam długo i wtuliłam się w niego. Ten sen był koszmarem i naprawdę się go bałam
- Ćśśś... spokojnie - uspokajał mnie Harry - to był tylko sen. Nie masz się czego bać. Jestem tutaj przy tobie - dochodził do mnie cały czas głos chłopaka, lecz słyszałam go jakby przez mgłę. Nie zwracałam uwagi na to co mówi i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam, co też on odwzajemnił. Momentalnie poczułam jak słone łzy tworzą mokre ścieżki na moich policzkach. Siedzieliśmy tak w ciszy jeszcze parę minut, po czym się od siebie oderwaliśmy. 
- Jeszcze raz ci dziękuję - powiedziałam cicho, kiedy już trochę się uspokoiłam.
- Nie ma za co. Mówiłem ci już - popatrzył na mnie i uśmiechnął się - Spójrz jesteśmy już pod tobą. Poradzisz sobie sama ? 
- Tak, myślę, że tak - już chciałam otworzyć drzwi lecz chłopak mnie wyprzedził i zrobił to za mnie. Gdy był blisko mnie poczułam woń alkoholu od niego. - Chwileczkę... Jakim cudem ty mnie odwiozłeś skoro piłeś ? - zaprotestowałam
- Oj nie przesadzaj. Nie wypiłem aż tak dużo - zaśmiał się, na co ja pokręciłam przecząco głową i zachichotałam - Trzymaj się. I pamiętaj dzwoń lub pisz kiedy tylko chcesz. - pocałował mnie w czoło i odprowadził wzrokiem do domu. Naprawdę czułam się przy nim bezpieczna, mimo tego że znamy się zaledwie nie całe dwa dni. Wiedziałam, że mogę na nim polegać. 

                        *** Oczami Harrego ***

Stałem tak jeszcze chwilę, czekając aż Carrie przekroczy próg domu. Chciałem być w 100 % pewny że nic jej się nie stało i bezpiecznie wróciła do siebie. Już miałem wsiadać do auta lecz nagle usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości dobiegający z tylnej kieszeni moich spodni. Szybko wyciągnąłem telefon w nadziei, że to od blondynki, jednak kiedy spojrzałem na wyświetlacz zawiodłem się. 


W co ja się wkopałem ?...



                                                                                                            


   Czytasz ? = Skomentuj ♥
To dla nas bardzo ważne bo dzięki komentarzom mamy chęć to dalszej pracy i do pisania. 

Przepraszamy, że rozdział jest krótszy niż poprzedni i nie wiele się w nim dzieje, ale to za sprawą tego, że jest to wstęp do dalszych akcji w kolejnych rozdziałach.  Jeszcze raz chciałybyśmy podziękować za nominację do Liebster Blog Award. Bardzo dużo to dla nas znaczy i jesteśmy z tego powodu bardzo wdzięczne. 

Kolejny rozdział i kolejne emocje już niedługo :* 




1 komentarz: